Myślę że każdy z Nas ma jakiś lęk przed śmiercią .
Czytałam kiedyś chyba demota o facecie który pił z kolegą i
przyznał mu się że nie boi się śmierci . Dzień później
jechał na motorze i miał wypadek . Po tym przeżyciu
powiedział że już nigdy tak nie powie
Być może coś pokręciłam i nie dam głowy czy to był demot
oczywiście że się boje. ale nie tylko własnej . boje się
tego że zabierze kogoś z moich bliskich. a w sumie chyba
największy lęk wzbudza u mnie myśl, że mogłabym spotkać
kogoś, pokochać, z wzajemnością - jak ktoś nie wierzy że
jakiś człowiek mógłby odwzajemnić moje uczucie to niech
się nie odzywa lubię
nieświadomość - i śmierć
by mi go odebrała.
Boję,chyba jak większość.Nie chce powtarzać,ale tak jak
Karola to strach nie tylko przed swoją śmiercią,ale też
kogoś mi bliskiego:z rodziny,przyjaciela czy kiedyś tej
ukochanej osoby.Nigdy nie wiadomo jak się na to zareaguje.Myśl
o bólu tylko pogarsza sprawę,a w inne kwestie nie chce się
nawet zagłębiać,
Nie boję się... Chociaż mam nadzieję, że moja śmierć nie
będzie mnie męczyła zbyt długo. Moja babcia np. już 2
tygodnie leży w szpitalu i najprawdopodobniej umiera. Nerki
powoli przestają pracować. Lekarze oceniają jej stan jako
krytyczny. W takim przypadku nie chciałabym być. Wolałabym
umrzeć od razu...
Nie boję się śmierci, lecz przyczyn, przez które umrę.
Chciałbym godnie i ludzko żyć, wciąż starając się dawać
światu tyle dobra, na ile mam sił. A choroba, która mi to
uniemożliwić by mogła... to jest straszne. I boję się też
śmierci nagłej, bez przygotowania. I też bezsensownej - czyli
takiej, która nic nie wniesie.
Ja o tym nie myślę, całe życie przede mną. Szkoła,
zauroczenie, miłość, pierwsza praca, rodzina, święta, wnuki
itd. XD życie jest piękne a niektórzy narzekają
Jakiś mądry filozof kiedyś stwierdził, że śmierci nie ma,
ponieważ nie istnieje kiedy żyjemy, a jeśli przestajemy żyć
to już nas nie dotyczy. Nie ma samego stanu śmierci jako okresu
czasowego czy przejściowego między życiem, a nieżyciem, po
prostu w jednej chwili człowiek przechodzi z jednego stanu do
drugiego. Wyłącza się jak maszyna. Kwestią pozostaje tylko
bodziec tego wyłączenia, którego się jednak obawiam ... no to sobie pofilozofowałem.
Po części się zgadzam a po części nie Stanem przejściowym można by
nazwać choroby przewlekłe gdzie już widać że nic już z tego
nie będzie. Te twierdzenie można by przyrównać do nagłej i
gwałtownej śmierci typu kula w łeb. A co odnośnie śpiączki
Ludzie nieprzytomni - warzywa
- zawieszeni między 2 światami... czasem uda im się wrócić
do świata żywych ale częściej to są już 1 nogą u św.
Piotra...
A odnośnie pytania to w przeciwieństwie do innych odpowiem
szczerze - obecnie nie wiem bo nie mogę tego przewidzieć jak
bym był już postawiony w takiej sytuacji. Ciężko jest się
postawić w takiej sytuacji i przewidzieć czy będziemy się
bać czy nie, tak więc nie rozumiem dlaczego większość odp z
taką pewnością siebie że nie boi się śmierci. Strach to
nasz naturalny mechanizm obronny tak więc podejrzewam że każdy
się boi śmierci nawet osoby przewlekle chore które już się
pogodziły z swoim losem mogą odczuwać strach... Natomiast
rozważając inny aspekt tego pytanie, który nie został
rozwinięty, a który chciał bym rozwinąć to kwestia strachu
przed śmiercią z powodu nie czystego sumienia i tu szczerze
mogę odpowiedzieć że mam czyste sumienie i pod tym względem
śmierci bym się nie bał. A odnośnie samego momentu to nie
potrafię odpowiedzieć ponieważ pewnymi mechanizmami nie da
się sterować...