W jakich momentach najczęściej was dopada? Jak sobie z nią radzicie jeżeli nie ma możliwości spotkania się ani rozmowy z daną osobą/pojechania w dane miejsce/wykonywania utęsknionej czynności? Jak u was przejawia się tęsknota? Jaki przybiera obraz?
Non stop mnie dopada takie uczucie, problem w tym, że.. sobie z
tym nie radzę. Tęsknię za wszystkim czym się da, za ludźmi,
których nawet nie znam, miejscami, w których nie byłem, może
nielogiczne ale tak jest. Żyć się nie chce. Pozostaje
pocieszać się tym co jest, nie myśleć o tamtym [zwłaszcza
jeśli jest niemożliwe do osiągnięcia]. Okropne to.
Często.Za tym co było,a nie wróci.Za tym czego nie ma,a
mogłoby być.To osoby/rzeczy/sytuacje/miejsca.Wszystko.To jest
cholerne uczucie,które nie pozwala myśleć o niczym innym i
tylko rozmyślać,wspominać,gdybać.Dopaść mnie może
zawsze.Nie wiem jak sobie z tym poradzić,czasem się udaje,innym
razem nie.Nie mam stałego sposobu...ale staram się,żeby nikt
nie widział moich uczuć.Nie zawsze wychodzi,a wtedy jest
jeszcze gorzej.
Tęsknota dopada kiedy słucham piosenki, widzę jakąś rzecz i
ona mi się kojarzy z daną osobą, za którą tęsknię...
Raczej sobie nie radzę, łażę smutna (ale to nie nowość bo
zwykle taka jestem...).
Ja tęsknię prawie 24 godziny na dobę... No chyba, że ten
ktoś za którym tęsknie jest blisko Najczęściej objawia się to typem
humoru "bez kija nie podchodź" albo płaczem. Szczególnie
często ryczę przed snem..
zazwyczaj gdy jest szaro i smutno... choć zdarza się też, gdy
świeci słońce.. łapie cholernego doła, bo choć pogoda jest
ładna nie mogę dzielić uśmiechu z tym Kimś...
wtedy staję się smutna, przygaszona i nic mi się nie chce,
czasem chowam się i płacze.
Mnie dopada często jak skojarzę jakieś miejsce lub osobę z
tym co już nigdy się nie powtórzy, Jakieś wydarzenie czy
okres czasu. Wtedy wspominam i tęsknie za tym.
Za kimś z kim już nie mam kontaktu? Taka sytuacja jest tylko w
jednym przypadku - śmierć danej osoby. Dopada mnie zawsze gdy
coś bardzo kojarzy mi się z daną osobą, gdy myślę o niej,
gdy jej potrzebuję, I myślę, że chyba nie da się od tego
uciec...