no i zaczynam Cie rozumieć teraz, też byłam zamknieta w sobie
i zazwyczaj ludzie z którymi sie "przyjaźniłam" mieszkali
najmniej 30 km ode mnie, oni mieli swój świat, wiedzieli o
sobie wszystko, a ja byłam takim gratisem z "egzotycznych
krajów", nadal tak jest, raz sie wkurzyłam i powiedziałam
basta! nie mozeny być przyjaciółmi skoro oni sie częściej
widuja ze soba niz ze mna, maja swoje tajemnice, zawsze czułam
sie na uboczu, więc by nie cierpieć przez przyjaźnie, by nie
czuć się tym "gratisem" ta osoba z boku, niepotrzebną
postanowiłam wykreslić ze swojego słownika słowo przyjaźń,
kumpluje,my sie nadal, ale nie nazywam ich przyjaciółmi i jest
lżej bo nie czuje sie odtracona, a byłoby tak gdybym do całej
tej sprawy przywiązywala taka wagę jak do prawdziwej
przyjaźni. Polecam Ci wrzucić na luz, kumpluj sie ale nie
angażuj w żadne przwdziwe przyjaźnie, bo widzę że ta
sytuacja [widzę i wiem po sobie] nie zmieni sie - tylko tyle
mogę Ci poradzic, nie angazuj się, nie rób z tego wielkiej
przyjaźni bo potem mozesz czuc odtrącenie, segregacje wsród
przyjaciół, lepiej mieć dobrego/ dobrą kumpla/ kumpelkę niż
nieprawdziwego przyjaciela
[mogłam to napisac haotycznie, wybacz, jeśli czegoś nie
zrozumiałaś to pytaj