no bo jest taki jeden ktoś kogo nie lubię najzwyczajniej w świecie i nie mogę sobie poradzić z nim. ciągle pisze, dzwoni, ja mam dość, próbowałam najpierw jakoś grzeczniej, nie podziałało. potem bardziej wkurzona al dalej z jakims dystansem. doszlo do tego że zaczełam po prostu wyzywać go od najgorszych. ale to też nic nie dało, nawet pogorszyło sprawę. co robić?!
ale powaznie mówiác to z takimi natrétami nie da sié walczyc,
im bardziej sié ich unika tym bardziej na glowé wlazá. Chyba
najlepszym rozwiázaniem bédzie brak reakcji, ignorancja. Jak to
nie pomoze to wtedy jakies bardziej stanowcze kroki, moze
zgloszenie tej sprawy do kogos kto ma bezposredni wplywa na
stréczyciela (np. pedagog, wychowawca, rodzice itp.)
no jeżeli ja mam taki problem to zazwyczaj jestem dla tego
kogoś wyjątkowo złośliwa. czasem moje zachowanie podchodzi
nawet pod określenie "podła".
ale wszystko zależy od tego czemu ten ktoś się do ciebie
doczepił. jeżeli się zakochał no to wypadało by uświadomić
delikwenta, że jesteś zajęta (bez względu na to czy to prawda
czy nie). no a jak po prostu chce się z tobą "przyjaźnić" to
tak jak mówiłam na początku - systematycznie zniechęcać
To ja się podłącze do pytania a więc powiedzcie mi ; Jak
zniechęcić do siebie idiotke
Agnieszko to miłość, Ty masz coś czego on chce i stąd Twój
problem
To ja Wam wszystkim napiszę, co ostatnio mi się przydarzyło...
Strasznie nie lubiłem się z koleżanką... Ona gadała
koleżankom swoim na mnie, a ja narzekałem kolegom na nią. W
końcu do mnie podeszła i powiedziała, że jak coś do niej
mam, to niech jej to powiem prosto w oczy... Nieźle po iej
pojechałem i normalnie mi ulżyło... Potem oczywiście jej
"przyjaciółeczki" się do mnie czepiały i dawały jakieś
denne teksty, ale tylko one, bo ona nie...
Za parę dni coś tam wspomniala przy przypadkowej rozmowie, że
wie, co o niej sądzę. I to było takie jakby trochę wymuszone
na mnie współczucie. Następnego dnia jakoś znowu przez
przypadek rozmawialiśmy i tak z dnia na dzien co raz bardziej
się do siebie zbliżaliśmy. Nie wiadomo kiedy, Nie wiadomo
kiedy, coś pomiędzy nami zaiskrzyło...
Na dyskotece otrzęsinowej(jestem w 2 kl. gimnazjum) ciągle
flirtowaliśmy i o różnych rzeczach gadaliśmy. Zobaczyłem,
jak przytuliła się z taką koleżanką z klasy. Powiedziałem"A
ja". A ona mnie pocałowała...
No to gdzieś po 15 minutach ją znalazłem i się
odwdzięczyłem. Normalnie juz teraz była niezła chemia i
wogóle, ale ona zaczęła mi się zwierzać, że chce chodzić z
takim chłopakiem... Myślałem, że pewnie ze mną, ale okazało
się inaczej. Trochę złapałem doła, ale nie dałem tego po
sobie poznać. Nawet, jako już dobry kolega jej pomogłem i ona
z nim zaczęła chodzić. Miałem dola przez jakiś dzień, bo
to tak naprawdę nic takiego. Okazało sie, że po trzech dniach
zerwali ze sobą. Ona mi się żaliła, że nadal go kocha. Jak
można kogoś kochać po chodzeniu przez trzy dni?! Normalnie
teraz uznałem, że nie warto... Ale znowu zaczęliśmy jakoś
flirtować i wogóle pisac ze sobą codziennie na gg. Ale znowu
nie powaliła tekstem jednym... Powiedziała mi, że ,ma mi
tajemnicę na osobności i w realu do powiedzenia. Ja akurat
byłem chory i przez trzy dni w szole nie byłem. Jak
przyszedłem, to ona mi powiedziała, że nadal go kocha... Teraz
to już mnie powaliła, bo myślałem, że ma ten etap za
sobą... Przed wczoraj była dyskoteka i ja ją sobie dałem na
spokój i zaczęłem ściemniać do innej dziewczyny, a ta(chyba
z zazdrości) się przysiadła i zaczęła z nami gadać... Ja do
swojej nowej "ofiary" zaczęłem mówić jakieś czułe słowa i
takie tam, a tamta powiedziała, że ja tak do każdej gadam...
Więc ta "ofiara" moja odeszła i zostałem tylko ja i moja
"bliska" koleżanka. Pomyślałem, że skoro tak tamtą
odgoniła, to pewnie mi na niej zależy i zaczęliśmy gadać.
Ale potem się o coś pokłóciliśmy i ona kazała mi spadać.
Po jakiejś godzinie chciała się do mnie przytulić, lecz ja
sie odsunęłem i powiedziałem, że kazala mi spadać, więc
spadam... Wczoraj mnie w szkole nie było, bo nie chciało mi sie
przeżywać wszystkiego od nowa (no i był sprawdzian z
biologii)
Nie no, ale ja mam problemy
Ale głównie chodziło mi o to, że czasem kłótnie jeszcze
bardziej zbliżają..
Pozdro
(he he, ciekawe, czy ktoś to wogóle przeczytał)
(a tam, chociaż mi się lżej zrobiło)
Odpowiadasz użytkownikowi Puszek1245
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): ciasteczko, 28 listopada 2009, 10:08
0
Puszku to chyba trochę nie na temat...
Odpowiadasz użytkownikowi ciasteczko
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): czarnaowca, 28 listopada 2009, 13:39
0
Przeczytałam całe (ooo!)
Historia niczym z mody na sukces (tylko brak wątku o
pieniądzach )
Odpowiadasz użytkownikowi czarnaowca
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): GosiaczekOsa, 28 listopada 2009, 18:03
0
przeczytalam , ma sens, wie co miales na mysli
Odpowiadasz użytkownikowi GosiaczekOsa
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): sakurcia, 29 listopada 2009, 09:19
0
przeczytałam i zrozumiałam o co ci chodziło..... ona
zachowała się jak idiotka i temat tutaj w sam raz......
Trochę
Ale chodzi o to, że czasem im bardziej próbujemy się kogoś
pozbyć, tym bardziej ta osoba się do nas zbliża
A poza tym, nie mam nic do roboty, więc się rozpisuję
podejdź do niego i, patrząc mu prosto w oczy, wyjmij z nosa
dużego gila, pokaż mu go na palcu, a potem wytrzyj o jego
kurtkę/bluzę lub, jeśli wolisz mniej drastyczne akcje, beknij
na cały głos, a potem zapytaj się go, czy czuł, że jadłaś
dziś rano czosnek.
to musi byc jakis psychopata ze nie potrafi zrozumiec ze nie
chcesz miec z nim nic wspolnego, no chyba ze kiedys miedzy wami
do czegos doszlo i dlatego morze miec dalej nadzieje.. a jezeli
jednak doszlo to powiedz ze bardzo tego zalujesz, ze to bylo
najgorsze cie cie spotkalo i ze nie masz ochoty tego powtarzac. a
jezeli nie doszlo to uwazaj bo to morze byc jakis psychopata
ktory morze chciec cie skrzywdzic gdy juz straci nadzieje..
Nadaj mu pseudo, np.: idioto, i wołaj cały czas "Hej, hej
idioto" A jak zapyta "co?" To odpowiedz, że nic. Powtarzaj
kilkaset razy, aż zaczniesz go wkurzać bardziej niż on Ciebie
Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie
Odpowiadasz użytkownikowi czarnaowca
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): Puszek1245, 28 listopada 2009, 15:35
0
czarnaowco, nasza szkoła jest cała, jka moda na sukces
schodzą się i rozchodzą po 15 razy
Olej go, nie odbieraj jego telefonow, nie odpisuj na jego esy.
Unikaj go na ulicy, nie zwracaj na niego uwagi, nie mow do niego
nic, nie odwrcaj sie jak cos powie itede
Puszek! Przeczytałam to i bądź ze mnie dumny A co do tego kolesia miałam
identyczną sytuację. I muszę przyznać żę jak nie
poskutkowało nawet TOTalne olewanie go to na oczach połowy
szkoły strzeliłam mu takiego liścia że aż huknęło. A niektórzy ludzie zaczeli mi bic
brawo I się koleś odwalił...
Odpowiadasz użytkownikowi Yachi
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): Puszek1245, 28 listopada 2009, 23:41
0
Jestem z Ciebie dumny i widzę, że Ty trzymasz krotko z facetami
i oby tak dalej
Taksamo radzę adze006
powiem tak: po jajach dostał nie raz i jedyną reakcją (oprócz
chwilowego skulenia się) było : "oj, agnieszko, agresywna
jesteś, nie wiedziałem że taka ostra z ciebie dama". po
mordzie próbowałam ale się odsunął skubany ma refleks.
jeśli nie odpiszę mu na coś, to mnie będzie w szkole
zaczepiał. poza tym on ubiera się jak taki gej (nie przesadzam,
ma taką własnie opinię) więc za każdym razem wytykam mu że
jest pedałem. ale nic. z tej nieszczęsnej bezsilności nawet
wpisałam w google "wyzwiska na kogoś" (sama myślałam że
padnę jak to przeczytałam xD) a ten się nie przejął. staram
się go ignorować na każdym kroku, ale nie zawsze się daa.
normalnie wszystko opada...
a i ,Gosiaczku, myć sie będę , nie ma bata xD ale i tak dzieki
za fatyge