Pytanie zadał(a) Puszek1245, 30 grudnia 2009, 20:09
Czy jesteście szczęśliwi ze swego życia i czy według Was warto jest żyć na tym świecie???
To pytanie zabrzmiało, jakbym był emo, lub innym czymś, ale interesuje mnie Wasze zdanie...
Hmm. Jak to powiedział Albert Einstein "Życie prawie na pewno
ma sens." Szczęśliwy nikt nie będzie bo zawsze można zrobić
jeszcze więcej. Ogólnie jakby każdy był wiecznie
szczęśliwy, to szczęście samo w sobie straciło by sens.
Monotonia by nas przygważdżała. Aczkolwiek można dążyć do
rzeczy niemożliwych. Jak to mówił pewien kubański
rewolucjonista "Seamos realistas exijamos lo imposibille" czyli w
wolnym tłumaczeniu "Bądźmy realistami, żądajmy tego co
niemożliwe" Czyli wszystko po prostu wszystko da się zrobić
Żeby wam to zobrazować jest
takie coś "Trzmiel według praw aerodynamiki nie powinien
latać, ale on o tym nie wie i lata sobie w ten daleko". Moje
podejście do życia jest takie "Live fast, die jung" Czyli
lepiej żyć krótko, ale ciekawie niż długo ale nudno i na
siłę szukam jakieś przygody i adrenaliny. Wtedy zapomina się
o bożym świecie i po prostu się żyje bo jak to mówią "wszyscy istnieją,
ale nie wszyscy żyją" No i dzięki temu mogę cieszyć się
odrobiną szczęścia a później powrót do rzeczywistości i
tak w kółko ale momentami
przynajmniej wiem, że żyję!
MA..... ponieważ to sprawdzian czy zasługujemy na
zarezerwowaną miejscówkę w niebie..... ten kto za łatwio w życiu ten
prędko tam się nie dostanie, ten co przeżywa różne chwile,
niezawsze dobre i umnie z nich wybrnąć, ten zasługuje na to
miejsce..... może trochę gadam jak potłuczona, ale radzę
poczytać utwór Adama Mickiewicza - Dziady cz. 2, reszty
części nie znam, więc na ich temat się nie wypowiem, ale w
tej 2 cz. było fragment o Józiu i Rózi, że ich życie było
całkowicie beztroskie i jakoś prędko tam się nie dostały,
póki nie zaznały goryczy..... słyszałam kiedyś stwierdzenie,
że prawdziwym człowiekeim [takim przenośnie, bo każdy jest]
jest ten, który doświadcza w życiu wszystkiego, tego dobrego i
tego złego i umie z tego wyjść cało...... no proszę, tylko
się nie zamartwiaj, są naprawde o wiele gorsze sytuacje niż
twoje [małe pocieszenie] przynajmniej masz nas jako podporę,
żeby nie zbzikować....... i tak jesteś dobrym duszkiem tej
strony........
Jak jesteś ateistą to ma, bo ziemia to jedyne miejsce twojego
istnienia , jeśli wierzącym to też, bo myślisz o zasługach
na drugi świat, więc prosta odpowiedź: Życie ma sens
Życie ma to do siebie, że nie zawsze jest "usłane różami",
pewnie, że są fajne chwile, ale te złe momenty też,
niestety.. Tylko, że chyba na tym ono polega, aby z tych złych
sytuacji wyciągnąć jakieś wnioski, jeśli się da.
Co do mojego życia to 2 lata temu dostałam drugą szansę,
więc czerpię z niego garściami, bo mogłoby mnie teraz już
nie być.
Na prawdę (według mnie przynajmniej) warto żyć, choćby dla tych
kilku miłych i przyjemnych chwil, bo każdy ma takie w swoim
życiu. Każdy ma chociaż jeden szczęśliwy moment, może to
być jakiś malutki drobiazg, coś co wywołało uśmiech na
twarzy...
na moje życie nie narzekam, zresztą jeszcze dużo mi jego
zostało [mam nadzieję]. Ale czasami, jak zacznę filozofować
ogólnie nad sensem życia, to wnioskuję, że to nie ma sensu.
Rodzimy się, żyjemy te kilkadziesiąt lat i umieramy, tak
jakbyśmy żyli po to aby umrzeć. Ktoś kiedyś powiedział, że
po to, aby odkrywać nowe rzeczy, rozwijać wiedzę, ale po co ?
Po to, ab nam się lepiej żyło, a przecież te wygody, ta cała
wiedza..to jest nam nie potrzebne, skoro i tak żyjemy po to
żeby umrzeć. Ktoś by powiedział, że po śmierci trafimy do
nieba, chociaż to jest trochę nierealne, bo wymyślili to
ludzie kilkadziesiąt tysięcy lat temu, oni nie wiedzieli skąd
się wziął człowiek i wpadli na myśl, że jakiś
wszechmogący stworzył ich, i wbili sobie do głowy, że
człowiek nie umiera, tylko trafia do tego wszechmogącego. tak
sobie ułatwiali życie, więc to też nie ma sensu.
Tak jestem zadowolona . Nie zmieniłabym nic w moim życiu (no
może,ale to takie małe bzdury) . Sensem życia każdego
człowieka jest moim zdaniem drugi człowiek . Nie mówię tu o
jakiejś pieprzonej super miłości i całuskach (sorry za
pogardę, ale ja po prostu nigdy nikogo na serio nie kochałam w
sensie miłość między 2 osobami,które "nie mogą bez siebie
żyć") . Pomagać innemu człowiekowi , aby i on znalazł
szczęście w swoim życiu . Tak właśnie chciałabym żyć ,
dla innych , ale kompletnie nie wiem jak się do tego zabrać
nigdy nie można być do konca zadowolonym ze swojego zycia..i
nikt nie jest..cały czas do czegoś dążymy...myśle że
ogólnie życie ma sens..musimy zyć żeby coś dać światu,
przedłużamy gatunek itp.. ale
żyjemy dla nas samych..tu i w tym momencie..co z tego ze za 100
lat nikt już o nas nie będzie pamiętał a może właśnie bedzie ciężka kwestia..ale, odp. Tak
życie ma sens.
tak życie ma sens. Co prawda nie jest ono idealne i nie zawsze
cieszy, ale sztuką jest zauważenie w nim choć odrobiny czegoś
dobrego. Staram się przeżyć moje życie jak najlepiej i
patrzeć na nie pozytywnie
Tak długo jak będzie żyła nadzieja tak długo życie będzie
miało sens, co powtarzam sie
więc napisze jeszcze raz; nadzieja umiera ostatnia, dalej nie ma
już nic.....
Niektórzy mają sens życia, a niektórzy tylko huśtawke
nastrojów wieczorami -.-
Życie nie rozpieszcza, chyba że ktoś ma forse od początku do
końca.... Ale co zrobić? Trzeba przeżyć. Wydaje mi sie, że
życie to taki 'sprawdzian', później, na Sądzie Ostatecznym,
będą nas za nie oceniać.
Życie ma sens, ale nie zawsze i [niestety] nie musi być dobrze.
Są ładne chwilę w życiu co by się chciałoo przezyć jeszcze
raz to samo, a są chwile takie których nie chciało by się
pamiętać ...
nie ma....moje zycie jest popier***e ...nie widze sensu,
probowalam go znalesc ale nie wyszlo, mecza mnie trwajace
miesiacami depresje i raz .... zreszta nie wazne
to zlezy... dle tych co wyewoluowali z malpy to musza szukac
sensu dla samych siebie (np zalozenie rodziny czy jakas pasja np
sport) wierzacy zas musza byc dobrzy aby isc do nieba i spotkac
bliskich i gadac z nimi po wieki lub zostac wskrzeszonym w raju
na ziemi i cieszyc sie tym wszystkim co w rzyciu piekne na
wieki.. kwestia podejscia do swiata...