Pytanie zadał(a) laura1994, 02 stycznia 2010, 18:08
Moja była wczoraj wieczorem. :D:D:D Nocowałam u kuzynki i wpadła nam do głowy świetna zabawa... wkładałyśmy balony między kanapę a ścianę, kładłyśmy się na podłodze, zatykałyśmy uszy i nogami dosuwałyśmy kanapę do ściany :D tak się niefortunnie złożyło, że za scianą spała babcia... i po jakimś czasie, zawitała do naszego pokoju z miną rozwścieczonego grizzly :D Dawno nie słyszałam tak przejmującego wykładu, a mój ulubiony fragment to ,,[...] a jak nie, to wynocha!!!"
Odpowiedział(a): KlaudyyyS, 03 stycznia 2010, 14:05
1
ja kiedyś miałam gorzej. Cała rodzina pojechała na zakupy a
ja zostałam sama bo byłam chora, no i patrze... papieru nie ma!
musiałam godzinę czekać aż przyjadą:/ koszmar...
Ja też.. hehe u mnie? jak
byłem mały to z całej siły przywaliłem cegłom koledze w
łeb z 2 m ! i odrazu padł na ziemie ! myślałem ze go zabiłem
xD ale tyko zemdlał i ma do teraz blizne na głowie !
Odpowiadasz użytkownikowi Grzechu94
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): smile4vere, 02 stycznia 2010, 21:53
0
A skąd pomysł żeby pieprznąć kolegę CEGŁĄ Jeny boskie ..... dobrze się nic
nie stało
haha xD ale..
O 6 rano babcia wpada do mojego pokoju jak czarownica na biednym
ośle i krzyczy z rękami w górze "chłopczyska! kot wpad(ł) za
szafę!" i wraca. my wstajemy i szukamy kota w jej pokoju, bo
miauczał, wszedłem na szafe, nic Ale przecież kot nie miauczy za
szafą! Tylko gdzieś z drugiego pokoju, a tam go też nie ma,
wreszcie wpadłęm na pomysł - KOT JEST W ŁÓŻKU otwieramy, a tam kot biedny.
hahahahaha. to jest dopiero
historia.
ale dla mnie chyba najstraszniejszym momentem w życiu było
chyba to, jak chyba w przedostatnie wakacje byłem prawie na
czubku drzewa i jak schodziłem, to się poślizgnąłem
lekko(jak wchodziłem na te drzewo, było słonecznie, potem się
rozpadało i była wichura) i
jakby straciłem równowagę. Złapałem się gałęzi na
szczęście i tak wisiałem ze 25 metrów nad ziemią myśląc,
że zaraz połamię sobie kręgosłup, albo coś gorszego Ale jakoś zebrałem w sobie
siłę(chyba adrenalina mi skoczyła, bo zaczęło na dodatek
grzmieć) i nie wiem jakim cudem,
ale powoli po tej gałęzi przesunęłem się do trzonu drzewa i
potem już łatwo było zejść
Albo kiedyś spotkałem jakiegoś groźnego psa... Uciekałem, a
on był coraz bliżej... Nagle się odwróciłem i mu takiego
kopa przysadziłem, że go odrzuciło i to nieźle() ale on i tak się nie poddał i
znowu mnie doganiał, ale ja chwyciłem dużą gałąź i
wymachiwałem na wszystkie strony(jak głupek) tą gałęzią i najwidoczniej pies
się wystraszył, bo nie chciał podejść. Zaraz też mój wujek
podbiegł i do końca odgonił psa
Ja to jednak w niektórych chwilach mam n a prawdę
szczęście(czytaj: adrenalina mi skacze i mam jakieś dziwne
pomysły, w których stawiam czoła przeciwnościom-ale wolałbym
uciekać)
Odpowiadasz użytkownikowi Puszek1245
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): comandante, 02 stycznia 2010, 19:15
0
hmm my ze znajomymi robiliśmy duże wahadło (około 20 metrów
lotu jakieś 15 merów nad ziemią i skakaliśmy z dachu i
lecieliśmy i jak
skończyliśmy poszliśmy na górę tam gdzie było stanowisko
mocowane i zobaczyliśmy, że lina była prawie całkiem
przetarta bo na kancie jeździła. Moje zdięcie profilowe jest
właśnie na tej linie, która się prawie całkiem przetarła
właśnie wtedy ono było
robione.
A co do pytania, to chyba jak znalazłam ciało przyjaciela
.........
Odpowiadasz użytkownikowi czyczek
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): Puszek1245, 02 stycznia 2010, 19:20
0
comandante musze się z Tobą na jakiś ośmiotysięcznik
wybrać Weźmiesz mnie Od dzisiaj zbieram na to
pieniądze
czyczek: współczuję Ci
Odpowiadasz użytkownikowi Puszek1245
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): comandante, 02 stycznia 2010, 19:41
0
na ośmiotysięcznik jeszcze długa droga hehe ale mam nadzieję, że kiedyś się
uda teraz głównie wspinaczka
sportowa tj. ścianki i jakieś skały ale to wszystko kosztuje ale zobaczymy jak to się wszystko
potoczy
Odpowiadasz użytkownikowi comandante
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): Puszek1245, 02 stycznia 2010, 19:43
0
Nie no z tym ośmiotysięcznikiem trochę przesadziłem, ale jak
będę dorosły to może zajmę się sportami ekstremalnymi,
żeby chociaż trochę z tego życia wyciągnąć
Dziadek umierał na moich oczach, w piątek 13-nastego, nie było
to straszne ale napisałem bo taki dziwny paradoks, nie
przepadałem za nim ale o zmarłych się źle nie mówi
Najbardziej sie chyba bałam w te wakacje . Byłam na zamkniętym
placu z koleżankami . Tzn , są budowane nowe bloki i jest tam
taki wypasiony plac zabaw i tam byłyśmy . Niby nie wolno tam
chodzić , ale ochroniarz powiedział że można , tylko
uważajmy . I potem dziewczyny wpadły na pomysł żeby poprosić
go żeby pokazał garaże pod blokami . Ja nie chciałam , ale
poszłam za nimi . I poszliśmy zza nim , a on zamknął drzwi do
garażu, zrobiło się ciemno jak cholera i myśleliśmy że
może nam coś zrobić ! Na szczęście nic się nie stało i
wyszliśmy drugą stroną . A potem gadał z nami normalnie (był
z deczka naćpany, ale troszeńkę tylko) i powiedział nam
"bajkę" , co on przeżył . I opowiedział że był w obozie
koncentracyjnym (młody nie był) i jak uciekał wpadł do
jakiegoś domu i poprosił o coś do picia. Kobieta mu dała
mleko w duzym garnku , a z drugiej strony pokoju lezało
niemowlę . I ten facet nagle widzi jak taki ogromny kot się
zbliża do tego dziecka . I on się wystraszył i rzucił garnek
w stronę kota , bo sie szykował do ataku . I podobno kot
spieprzył a on zabił dziecko .... Potem powiedział ze to żart
ale takich rzeczy się na poczekaniu nie wymyśla . Może mało
straszne , ale jednak ....
haha ja jeszcze dopiszę 2 sytuacje
gonił mnie facet z siekierą i jeszcze inny z łopatą haha to jest coś adrenalina na maksa jesteś w lesie a tu facet z łopatą
leci za tobą i drze się "dorwe cie k*urwa!" z siekierą było podobnie ale wtedy to się biega
Chwila kiedy usłyszałem ten krzyk, rozpaczliwy, dramatyczny,
przeraźliwy, pełen bólu, krzyk o ratunek...... a ja nie
mogłem nic zrobic.... nie zapomne nigdy
Teraz sobie nie przypomnę tej najstraszniejszej chwili. Ale
ogólnie boję się sama wracać do domu, szczególnie gdy jest
ciemno. Zdaje mi się że ktoś mnie śledzi, i na dodatek
mieszkam w niezbyt bezpiecznej okolicy Jak przechodzę wtedy koło jakiejś
osoby, to zawsze mam przygotowaną rękę czy nogę żeby tego
kogoś udeżyć w razie potrzeby xD
Kilka takich było: jak spadłam z dachu i nie mogłam mówić,
pokazywać, pisać, choć wiedziałam co chcę przekazać,
wypadek autokarowy w czasie powrotu z Litwy, byłam na środku
wielkiego jeziora w kajaku i zaczęła się burza, wiało
strasznie, myślałam że nie przeżyje. I jeszcze kilka sytuacji
było.
Odpowiadasz użytkownikowi Karmelek
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Dodaj odpowiedź
Zaloguj się, aby móc odpowiedzieć na pytanie i cieszyć się pełną funkcjonalnością serwisu. Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się.