przechodzé do porzádku dziennego, i tak nic nie zmienié... w
koncu zapomné, pogodzé sié czy zrozumiem, staram sié nie
rozpamiétywac i tyle... choc w pierwszej fazie zawsze metoda
"wyzalenia sié" pomaga
Nie wiem o jakiego Ci kalibru chodzi fakty, które bolą. Na
każdy rodzaj jest inny sposób. Szkoda, że nie ma uniwersalnego
środka likwidującego rany
Jednak trzeba sobie powtarzać, że trzeba żyć na przekór
wszystkim i wszystkiemu, pokazując swoją siłę Czasem pomoże czas, rodzina,
przyjaciele, zwykli znajomi, którzy umieją rozśmieszyć. Jest
tego sporo, jak sporo jest problemów
tu sa rozne rady w zaleznosci od rodzaju zdarzenia ktore cie
dotknelo. czy chodzi o cos co minie za pol roku czy o cos
trwalego z czym musisz zyc. jesli ktos ci utnie noge to musisz
zrozumiec i zaakceptowac to ze bedziesz juz zyl zawsze bez nogi a
jesli ktos ci ostrzyze wlosy na lyso to za pol roku odrosna. ja
mam transplantowana watrobe. teraz czuje sie dobrze jestem niby
zdrowy. ale czas moj jest ograniczony i staram sie jak najwiecej
przezyc. chcialbym odejsc ze swiadomoscia ze zylem a nie ze tylko
rozpaczalem nad soba. no i zyje !