Robiłabym to co zawsze chciałam zrealizować, żeby wiedzieć,
ze zrobiłam wszystko co się dało, żeby później móc jak
najwięcej wspominać, kiedy już bym nic nie mogła...
Ja wiem, że jestem nieuleczalnie chora, więc nie wiem czy mogę
się wypowiadać.
Przede wszystkim, jak już nie można wyleczyć choroby, to
hamuje się zawsze jej rozwój-wydłuża czas życia.
Po drugie co robie, to pracuje i pomagam ludziom... robie to co
przynosi mi satysfakcje. Pewnie-że o tym się myśli i te myśli
wcale nie są przyjemne, ale ja się już z chorobą
pogodziłam...
mam to samo. jak sie dowiedzialem to mialem chec poplywac w renie
(w srodku zimy) tyle ze to takze nie bylo by dobre rozwiazanie bo
nie wyplacono by odszkodowania. a jak umre "normalnie" to
przynajmniej rodzina bedzie cos z tego miala.
wziąłbym pożyczkę największą jaką się da wziąć i
szalałbym jak głupi dopóki kasa by się nie skończyła a
później bym się zabił.. nie pozwoliłbym chorobie żeby mnie
zabiła.. taki już jestem..
wtedy to na pewno bym sie załamał... Byłoby mi oczywiście
żal i smutno. Ale starałbym sie żyć pełnią życia, dbać o
wszystko co mam, liczyć każdą sekundę...
nie wiem... pewnie bym się załamała, choć myślę że dobrze
byłoby zrobić coś szalonego, dla siebie, coś o czym kiedyś
tylko mogłam śnić. tylko pytanie czy miałabym tyle siły....
zależy jaka to choroba...
czy wie sie,, że można żyć, czy, że ta choroba krok po kroku
wyniszcza organizm.
Gdy ja dowiedzialam sie, że moja choroba jest nie uleczalna,
chciałam jak najwięcej wiedzieć na ten temat.
nie załamywałam się, bo wiem, że ludzie mają gorzej...
jestem nieuleczalnie chora ale nie smiertelnie. kurcze puchu zly
momen obrales na dodawanie tego typu pytan. jestem w trakcie
robienia badan wiec mam nadzieje ze wszystko bedzie dobrze
Najpierw byłaby oczywiście panika, potem dopiero racjonalne
myślenie
Na pewno próbowałabym się pogodzić ze wszystkimi ludźmi z
którymi się kłócę i zrobić coś, żeby innym miło się
mnie wspominało
Zrobiłbym WIELKĄ imprezę i na nią zaprosił wszystkich
znajomych. Może tydzień by wystarczył , potem bym powiedział
ile mi jeszcze zostało , ale starałbym się zrobić wszystko
na co jeszcze dotąd nie miałem odwagi.
nie ma co się nad tym zastanawiać, w końcu inaczej widzi się
takie sprawy jak wiemy, ze nic nam nie grozi a w poczuciu, że
możemy umrzeć podejmuje się zupełnie inne decyzje więc wolę
pozostawić ten temat czasowi i mieć nadzieję, że los mnie nie
doświadczy