j.w. i czy kiedyś też przyczyniliście się do tego ??Ja byłem 1 raz , nie siedziałem za kierownicą bo nie mam prawka ale potrąciliśmy sarnę :( innym razem zając wkicał nam pod auto ale potem zniknął.
Kilka razy się zdarzyło.
Np. jechałam z wujkiem i potrąciliśmy psa, który wbiegł na
drogę. Na szczęście żył. Wzięliśmy go do samochodu i
jechaliśmy do weterynarza. Gdyby nie to, że znam się na
zwierzętach i wiedziałam jak udzielić pomocy, weterynarz
powiedział, że piesek by zmarł. Po kilku dniac jak piesek
doszedł do siebie, mój wujek zabrał go od weterynarz do siebie
do domu i ma go do dziś
Zdarzyło się kilka razy, że sarna przebiegła nam przed
samochodem, ale ani razu nie potrąciliśmy
Pomijając to, że kiedyś na wsi nie mogliśmy usunąć z drogi
krowy.
na szczęście nie byłem nigdy w żadnym samochodzie który by
zabił zwierzę [bo bym zabił kierowcę ..] a sam nie mam
prawka.. ale niestety wiele razy się widziało rozjechane koty,
psy, lisy itd itp przy ulicy
wiele razy widziałam jakieś kotki i pieski najczęściej i sama
byłam świadkiem jak kotek który się do mnie przybłąkał
wpadł pod samochód.. jak
jechałam z mamą to nie raz jakiś zając, kilka sarenek czy
dzików przelatywało drogę ale bez zderzeń
mam prawko od 4 lat, robię średnio 2000 km na miesiąc trudno
bym nie widział trupów na drodze, ale w swojej karierze
"kierowcy" raz zabiłem psa (miałem wybór albo on albo z sedana
zrobić Hatchback'a) no i raz jak jechałem ze znajomym tirem to
nam na ekspresówce w nocy sarna wyskoczyła, było tylko pyk,
wycieraczki w ruch bo się krew rozprysła, sarna poleciała (to
co z niej zostało) na pas zieleni a tir nie tknięty.
Widziałam bardzo dużo razy. Z tego co wiem mama nigdy
zwierzęcia nie potrąciła/przejechała.. no chyba, ze żabę
jakąś. Jak jadę gdzieś rowerem to zawsze pełno jeży.. raz
widziałam białego kotka... nikt nawet nie zdjął go z drogi.
Nieraz widziałam przy drodze jakiegoś przejechanego kota, psa,
lisa, żabę, albo szczura. Okropny widok :/ Osobiście nigdy
się do tego nie przyczyniłam, ani nikt w mojej obecności
Czesto widac na drogach potracone zwierzeta.. Ja jeszcze zadnego
nie potracilem, ale raz bylo blisko, jak jechalem skuterem, bo mi
dwie sarny wylecialy prosto przez maska.
Tak, widziałam. I to nie raz. Mam za mało lat żeby mieć
prawko - więc nie potrąciłam zwierzaka. Ale mój wujek
potrącił sarnę - zwierzę zdechłoumarło i cała maska byla
pognieciona
Tak widziałam bardzo dużo niestety. Najwięcej zajęcy i kotów
Mój ojciec raz przejechał
wiewiórkę, bo nie zdążył zahamować A kiedyś jechałam sobie rowerem a
za mną biegł mój pies i jakiś samochód (czerwony maluch,
pamiętam do dziś! ) go
potrącił- specjalnie. Niestety psa trzeba było dobić...
a to kot, a to pies raz zdechła sarna ( swieżo zdechła)
leżała mi na środku drogi to zadzwoniam po policję bo nie
wiedziałam co zrobić. no a wczora sama rozjechałam jakiegoś
ptaszka czy coś
Czasami, ale rzadko, zdarza się, że rodzice potrącają
zwierzęta. Na szczęście ojciec jest weterynarzem, to zabieramy
je do domu i się nimi opiekujemy. Jeżeli to są dzikie
zwierzęta, to wypuszczamy je potem. A jeżeli na przykład pies,
kot czy nawet kura, to zostaje u nas, ale i szukamy im domów
Odpowiadasz użytkownikowi Zwierzaczka
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Dodaj odpowiedź
Zaloguj się, aby móc odpowiedzieć na pytanie i cieszyć się pełną funkcjonalnością serwisu. Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się.