Pytanie zadał(a) malinowa, 10 października 2010, 12:29
Ostatnio znalazłam się w sytuacji gdy wracałam późnym wieczorem(ok.20 - gdy jest już ciemno) z kościoła z 2 koleżankami(15 lat) i bratem(12 lat) jednej z nich.
żeby dojść do domu musimy przejśc przez skrzyżowanie obok którego stoi kładka .
koło tego skrzyżowania dopadło nas 2 naćpanych kolesi i zaczęli dostawiać się do mojej koleżanki. Jeden z nich pojechał dołem a drugi pobiegł za nami.
Złapał nas na górze i wziął moją koleżankę na ręce .
Nie wiedziałyśmy co zrobić, zaczął z nią biegać i podrzucać , bałyśmy się żę ją upuści.
Złapałyśmy ją a on powiedział że jak jej nie puścimy to on ją wyrzuci z góry na 5 metrów w dół.
potem szli za nami aż pod tory(100 metrów). Krzyczałyśmy żeby dali nam spokój ale oni nie chcieli.
nikt nie wyszedł ani nie zareagował sratsznie się bałyśmy czy nam coś zrobią...
powiedziałam o tym rodzicóm ale nie weim czy powiedzieć to rodzicom tych chłopaków..?
pomóżcie, to ważne .. :'(
tak znam tych chłopców, jeden z nich ma bardzo porząnych
rodziców i sam zawsze jest grzeczny i uprzejmy ale pod wpływem
narkotyków to zupełnie inny człowiek...
powiedziałam , nie byli zachwycenie już nie pozwalają mi
wracać na pieszo z kościoła zawsze po mnie przyjeżdzają ,
rodzice tego grzeczniejszego nie uwieżą a rodzice tego drugiego
to są zupełnie tacy sami jak i ich syn...:'(
Co nie uwierza? Mowie Ci...wez kolezanki...kazda z Was niech
wezmie rodzicow i zrobcie nalot na jego dom... Niech jego rodzice
wiedza,jaki to ich syneczek jest 'grzeczniutki'
ja też myślę, że rodzice powinni takie rzeczy załatwiać.
Ale... z drugiej strony to co sie stało, już sie nie odstanie.
Grunt w tym, żeby się nie powtórzyło.