Mieliście jakieś specjalne ograniczenia? Czy Waszym zdaniem, matki słusznie uważają, że zakazując dzieciom jedzenia słodyczy, nauczą je zdrowych nawyków? Z drugiej strony, czy dzieciństwo nie kojarzy się Wam właśnie m.in. z cukierkami, lodami, czekoladami, gumami? Jak to wyglądało u Was?
Moi rodzice nie byli aż tak radykalni. Słodycze mogły być ale
w określonych ilościach i koniecznie po obiedzie.
Myślę ze wszystko co zakazane lepiej smakuje, więc czy to
dobrze, że "uczą zdrowych nawyków?" ja wychowując swoje
dziecko nie zrezygnuję zupełnie z słodyczy ale nie będę też
dziecka nimi opychać, wszędzie powinien być umiar. Z czym mi
się kojarzy dzieciństwo? Chyba bardziej z wakacjami na wsi i
owocami z sadu cioci.
Ps. jeżeli tata miał wypłatę to zabierał mnie ze sobą (mama
mnie wysyłała na zwiady czy pójdzie na piwo ) tata oczywiście szedł ale
przekupywał mnie lodami i nie pisnęłam słówka
U mnie nie było żadnych nawyków, po prostu nie było kasy na
słodycze, był głód i ogólne ubóstwo, tak że zmuszony
byłem jak najszybciej skończyć bylejaką szkołę i iść do
pracy, nie miałem czasu na studia jak mi tu ostatnio ktoś
wypomniał dzieciństwo kojarzy
mi się z sąsiadem który właził przez okno gdy mu się
poru....ć chciało, z wiecznymi bijatykami i nocowaniem na polu
w zbożu
Myślę, że tamtą wypowiedź zrozumiałeś tak, jak chciałeś
zrozumieć, a na główne przesłanie w ogóle nie zwróciłeś
uwagi. Nie miałam na uwadze czegokolwiek Ci wypomnieć, a tym
bardziej studiowania. Nie rób teraz ze mnie wiedźmy, która
klasyfikuje ludzi ze względu na wykształcenie, bo tak wcale nie
jest.
Odpowiadasz użytkownikowi Aorta
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): muminek1177, 04 lutego 2013, 14:47
0
A byłem pewny że to Miriam a to Ty zaraz Cię potargam za włosy
Tak, była zasada ''słodycze tylko w weekend'', ale akurat
wisiało mi to, bo ja nigdy nie lubiłam słodkiego smaku. Więc
równie dobrze mogłoby ich wcale nie być.
Dzieci są słodkie! Niekoniecznie
konkretnie ma się kojarzyć z łakociami, ale mi się np.
przypominają sytuację, kiedy chodziło się do mamy i prosiło
o chociażby te 50 groszy na loda, albo krzyczało się do okna z
placu "Mamo! dasz na słoniol?!".
U mnie domofon był zepsuty, więc nawet nie miałam tej opcji,
ale mimo tego, że mieszkałam na parterze to i tak wolałam
zawołać, a nie garnąć się do domu. Jeszcze coś by mnie
zatrzymało i byłaby katastrofa...
Tylko się słyszało "Obiad!" - ktoś wołał, albo przez okno,
albo wychodził na schody.
No właśnie, słoniol, to słoniol. Nieodłączny element
przesiadywania na murkach.
Tak, pamiętne murki i gwarki. Ostatni raz na murku (a w sumie to
na moście) siedziałam i gadałam właśnie z Tobą Aorto Coś chyba wtedy jadłyśmy ale nie
pamiętam co
Jadłem co chciałem. Jeśli zjadłem wszystkie słodycze to nie
miałem Za dużo też nie
mogłem jeść bo mi mowili, że mam dbać o siebie bo potem
tylko dentysta http://www.arsprotetica.pl
Jadłam kiedy chciałam i co chciałam. I nic mi jakoś nie jest,
a sama swojemu dziecku ograniczam czasami bo wydaję mi się ze
trochę za dużo wciąga słodyczy.
Mam wrażenie, że jak się dzieciakom zbyt wiele zabrania, to
się buntują i właśnie sięgają częściej po te zabronione
rzeczy. Gdy ja byłam dzieckiem, słodycze mogłam jeść, ale
rodzice pilnowali, by była to rozsądna ilość. Do dziś jem
dość dużo słodyczy, bo to mój jedyny nałóg, natomiast
nigdy nie przesadzam i np. nie zastępuję śniadania czekoladą
Myślę, że mam wpojone
odpowiednie zasady dotyczące odżywiania, bo nigdy nie miałam
problemów z nadwagą
Odpowiadasz użytkownikowi wiemniewiem
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Dodaj odpowiedź
Zaloguj się, aby móc odpowiedzieć na pytanie i cieszyć się pełną funkcjonalnością serwisu. Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się.