Wyobraźcie sobie. Rano opuszczacie kilka lekcji i wychodzicie później a tu nagle wasz ojciec wchodzi i pyta czemu nie jesteście w szkole?! i co mu mówicie ??
"Pani od Polskiego pojechała na targi książek do Krk z II
klasą i pierwsze 2-3 lekcje są odwołane i będziemy je
odrabiać w następnym miesiącu"
Zawsze pomagało, bo po pierwsze było mówione na jednym wdechu
(czyli wiarygodne bo bez kombinacji) a następnie było podane
info o odrobieniu tych lekcji, czyli nie przepadną. Nie ma bata
żeby nie wypaliło
Że jesteście zwolnieni, bo ta i ta chora bo ta i ta na
wycieczkę pojechała z taka i taka klasą bo tej nie ma, bo po
prostu jej nie ma i nie wiecie czemu wybieraj
jakby pojawił sie ojciec to : spierd*alaj stary hu*ju nic ci do
mojej szkoły!
a jak mama: to albo mamy zwolnienie albo że żle sie czułam lub
że zaspałam
Chodzi o to, że chcąc później wyjść z domu musiałabym
gonić 3 km do szkoły, a za leniwa na takie wędrówki jestem
Zresztą w szkole nie ma nic aż tak strasznego, żeby do niej
nie iść
Źle się czuje, co się bd wysilała aby coś wykombinować xD
To zawsze działa ( dziś też taka wymówka znowu pomogła )
Ale jak jest cieplej na dworze
to wtedy gdzieś idę i wtedy mama nic o tym nie wie
kurcze moja odpowiedz sie nie wyświtliła :/
więc jak wpada ojciec to bym powiedziała spiepsz*aj hu*j ci do
mojej szkoły.
a jak mama to że zaspałam/żle się czuję/mam zwolnienia
ja mia£am kiedys akcjé z
ojcem w szkole... przyszedl w dobrych zamiarach zabrac mnie ze
szkoly, a mnie i tak juz tam nie by£o, obpyta£ pól szko£y i
okaza£o sié, ze nikt nie widzia£ mnie... zaraz dosta£am
telefon, ze by£ i mam prze*ebane
w domu by£am w 3,5 minuty. pozostawa£o jedno - powiedziec
prawdé, nie by£o sensu sciemniac i jeszcze pogarszac sytuacjé.