Jesli kogos nie lubicie to okazujecie to perfidnie czy jestescie mili dla tej osoby aby obylo sie bez otwartch konfliktow? Kogos kto stwarza pozory nazwalibyscie dwulicowym czy taktownym? (Nie chodzi mi tu o lizanie dupska a pozniej jego obrabianie)
To zależy za co nie lubię. Jeżeli jest to osoba, która zrobi
mi krzywdę, lub z którą jestem w konflikcie i już nie mogę
wytrzymać tego 'kwasu' i wiem, że nie ma szans bym zmieniła o
niej zdanie, to nie kryję tego, że nie darzę jej
sympatią...bo po co ukrywać uczucia?
Ale zdarza się też tak, że spotkam osobę i od razu jej 'nie
lubię'-po prostu od samego początku coś mnie odrzuca, mimo że
nie zrobiła mi krzywdy. Ale wtedy nie mówię o tym otwarcie,
tylko jestem miła i staram się rozmawiać normalnie...bo skoro
nic mi nie zrobiła..a ja nie lubię jej 'po prostu' to nie mogę
jej tego powiedzieć-by nie sprawić przykrości
Zależy, kto jak rozumie słowo: "dwulicowość" i "pozory". Ten,
który ":stwarza" pozory niekoniecznie musi być dwulicowcem.
Może mieć daną cechę, która sprawiła, że ktoś inny tego
człowieka określił schematycznie, tzn. wrzucił go do 1 worka
razem z innymi.... Jak kogoś nie lubię, to nie lubię. Próbuje
to okazywać w realu co mi na duszy gra, i że nie muszę
ubóstwiać takiej czy owakiej osoby.
zawsze staram sie byc taktowny i zachowywac sie kulturalnie,
jezeli za kims nie przepadam to poprostu nie rozmawiam z nim. a
jesli musze np. sluzbowo, to rozmawiamy tylko na te tematy na
ktore musimy. jezeli kogos nie trawie to dam mu to odczuc w
przeciagu 1 minuty, jesli za glupi zeby zakumac to powiem
wprost. (bez wyzywania czy bijatyki)
w pracy nie jest tak łatwo bo widzi się tych ludzi co dziennie
a praca w konflikcie to nie praca, dlatego nie okazuje tego
perfidnie, po porstu nie gadam z tymi osobami a jak one ze mną
gadają to to zlewam i se idą w piz.du
Nie lubię konfliktów, więc jak kogoś nie lubię 'ot tak, po
prostu' to nie okazuję tego aż tak bardzo. Ale jeżeli ktoś
mnie irytuje i go wprost nie cierpię z konkretnych powodów, to
potrafię to wprost okazać, żeby było jasne, że ta osoba ma
się mi pod nogami nie kręcić, bo w końcu jak trzeba, to
trzeba
Zazwyczaj robię to taktownie .
Nie lubie sporów z innymi, chyba, że mowa o rodzeństwie
...
Ale czasem jak mnie ktoś baaardzo drażni to powiem kilka słów
za dużo.
jeśli kogoś naprawdę nie lubię to nie potrafię być miła,
ale to nie znaczy że jestem chamska itp. Myślę też podobnie
jak Karmelek, że zależy to od tego za co tak właściwie nie
lubię danej osoby. Szczerze to miałam jeden bardzo poważny
konflikt i mam już dość wolę
nie stwarzać nowych.
jeżeli kogoś nie lubię to staram się od niego odsunąć.
jeżeli można tak powiedzieć. bo hm.. staram się nie
doprowadzać do sytuacji w której musiałabym, właśnie, albo
być dla kogoś miła by nie okazać mu niechęci i zrobić
przykrości, albo gdybym była nieźle na niego cięta, bym była
złośliwa.