Niektórzy denerwują się, gdy ktoś np. przy stole powie coś niestosownego albo i nie. A Was "ruszają" takie tematy? Chociażby oglądanie programu o oczyszczalni ścieków "od kuchni" ?
jestem brzydliwa i to bardzo... niewiele mi trzeba. Samo
mlaskanie mnie wyprowadza z równowagi i ogólny brak kultury
jedzenia osób z którymi jem posi£ek... wiéc nie wypowiadam
sié o jakichs dodatkowych bodcach jak tv czy opowiesci :/
Ja tak nie mam, czasami coś obrzydliwego w telewizji, przy
obiedzie leci, to cała rodzina każe przełączyć, bo jeść
nie mogą, a ja na złość im nie przełączam i dalej jem
Nie mogę jeść, kiedy oglądam coś w stylu "Szkoły
przetrwania", albo "Brudnej roboty", albo jak mój tata opowiada
przy jedzeniu o różnych chorobach (zwykle o takich, które
mają coś wspólnego z odchodami!).
Odpowiadasz użytkownikowi Gingers
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): GosiaczekOsa, 01 marca 2010, 19:56
0
jesli mogé zapytac, czemu Twój tata opowiada o takich rzeczach
przy jedzeniu
tylko jeden czlowiek potrafi mi obrzydzic jedzenie - moj ojciec.
normalnie nic mnie nie ruszy ale jak go kiedys zabralem do
chinskiej restauracji to potem sam tam nie moglem z pol roku
chodzic, bo mi sie wracalo. a ten mial ubaw....
na studiach jadło się na wykładzie z sekcji zwłok człowieka,
czy też przy oglądaniu slajdów z wykładu o chorobach
wenerycznych do wszystkiego da
się przyzwyczaić
jadłam sobie w mcdonaldzie ostatnio..wzięłam ze sobą
koleżankę ( wegetariankę ) zaczęła mi opowiadać historię
dotarcia tego mięsa do kanapki.. odechciało mi się
znam kogos przy kim nawet nie mozna mowic o wymiotach bo od razu
ma odruch zwrotny a co dopiero mowic o jedzeniu..
ja wole jesc w spokoju. lepiej smakuje
Mnie "ruszyło" tylko raz w życiu jak znajoma zwymiotowała na
stół w restauracji.. Przysięgam, że wtedy odechciewa się
jeść. A tak to żaden temat mi nie przeszkadza
Ee no, niekoniecznie. Ja jeżdżę do babci czasem na obiad i ma
takiego psa co mu się czasem zdarzy trochę haftnąć na
podłogę w trakcie obiadu. Nic a nic mnie to nie rusza.
Mnie też nic nie rusza. Myślę, że nawet ktoś by mógł przy
mnie narzygać (tylko nie na mnie, bo bym sie wkurzyła) i też
by mnie to nie wzruszyło. Ktos innypewnie by się dołączył do
wspólnego "have to, have to" (jak się smiała kiedyś ze mnie
nauczycielka od anglika, której wypiłam kawę.. no, ona też
ją wczesniej oczywiście piła, ale nie tylko po niej piłam
). Cóż, taka już jestem.