Znaleźliście się kiedyś w takiej sytuacji, że konieczne było udzielenie pierwszej pomocy? Jak się wtedy zachowaliście? A jeśli nie, to wyobraźcie sobie taką sytuacje: ktoś jest poszkodowany i wy musicie mu pomóc, bo inaczej umrze. Potrafilibyście, czy może panika i strach by wam to uniemożliwiły?
Bo ja muszę przyznać, że bym spanikowała, a nawet, jeśli chciałabym pomóc to chyba bym nie potrafiła. Przynajmniej nie w każdym przypadku..
hoh Ja miałam kilka takich sytuacji - śmiesznych a za razem
strasznych
Np :
Byłam na spacerze z moim psem, w lesie. Nagle coś strzeliło,
prawdopodobnie pułapka kłusownicza. Pies przybiegł i miał
całą łapę rozciętą, przednią. Bardzo głęboka rana, aż
mu mięśnie na wierzch wylazły i strasznie krwawił zaczął mi "mdleć" więc musiałam
go dźwignąć do domu - a to owczarek - wielki pies
No dzięki mojej pomocy medycznej i opiece wylizał się.
Innym razem zachciało mi się ratować psa potrąconego na
ulicy. Z tego faktu, że "żył" podbiegłam do niego,
zatrzymałam ruch na ulicy i wyciągnęłam ręce aby go
ściągnąć z jezdni. Bydle nawet nie wiem kiedy - ugryzł mnie
w dłoń - nawet nie wiedziałam kiedy wisi uczepiony mojej
dłoni
Sprawca wypadku wrócił po psa - lekarz to był. Ja zostałam
ranna na ulicy. Dłoń krwawiła i puchła
To był potworny ból.
Trafiłam na pogotowie gdzie się mną zajęli ALE ograniczył
mnie czas do faktu czy ten pies nie miał wścieklizny.
Szczęście moje, że psa potrącił lekarz - mąż mojej
wychowawczyni
Dotarłam do nich. Pies szedł już do zakopania. Hah jego
główka pojechała na badania do laboratorium. Byłam sławna na
całą szkołę jak i miasto
heh
Już nigdy nie bd ratowała potrąconych zwierząt
Nie miałam takiej okazji. Ale to dobrze, bo gdybym chciała
pomóc to spanikowałabym i sama potrzebowałabym pierwszej
pomocy. W ogóle nie mam doświadczenia w tej dziedzinie.
powiem tak. w naszym kraju szerzy się znieczulica społeczna i
każdy każdego olewa. miałem wypadek rowerowy i położyłem
się na poboczu twarz we krwi a rower na środku drogi. kilka aut
przjechało nikt się nie zatrzymał. Mało tego jechała nawet
lekarka i nic ... ja póki co nie miałem okazji udzielać
pierwszej pomocy i mam nadzieje, że nigdy takowa nie nastąpi,
aczkolwiek jeśli bym musiał to pewnie coś bym tam zrobił ale
gdybym totalnego stresa załapał to bym zadzwonił od razu po
pogotowie i może by udzielili wskazówek co robić. nie wiem i
nie chcę wiedzieć póki co.
Odpowiedział(a): muminek1177, 14 kwietnia 2010, 11:45
0
Ja w szkole z pierwszej pomocy byłem najlepszy ale teraz to nie
wiem czy pomagając nie dobiłbym osoby poszkodowanej, Czyczku a
ust-usta potrafiłabyś zrobić
nie, jeszcze nie na szczęście. Myślę, że mogłoby mnie
sparaliżować.... ale nie uciekłabym.
Na rozpoczęciu roku szkolnego dosłownie kilka metrów ode mnie
zemdlała dziewczyna, a stałam z brzegu...od razu ruszyłam się
z miejsca, ale ubiegł mnie wychowawca..... całe szczęście bo
nogi czułam jakbym miała z ołowiu....
Hmm.. mam skończony kurs pierwszej pomocy, teraz asystuję przy
tego rodzaju kursach dla dzieci.
W takiej sytuacji, że trzeba było pomóc, nie raz się
znalazłam.
Nigdy nie miałam takiej sytuacji, ale gdyby sie takowa
zdarzyła to umiałabym udzielic pierwszej pomocy, zwłaszcza,
że teraz mam pierwszą pomoc medyczną i ratownictwo med. w
szkole
Nie miałam takiej sytuacji. I bardzo dobrze, bo nie miałam
żadnego kursu i nie mogłabym wystarczająco pomóc w razie
czego.
Jedynie wiem co robić jak ktoś zemdleje, bo już
praktykowałam...
ja na szczęście nie musiałem nikomu udzielać pierwszej pomocy
ale oczywiście wiem na czym ona polega i co trzeba robić w
danej sytuacji.. ale wiele razy sam byłem w sytuacji gdzie ktoś
musiał mi udzielać pierwszej pomocy xD