co sadzicie na ten temat ?
jedni mowia ze to dobrze, bo udawac ze nic nie laczylo danych osob to dziecinada, drugie ze utrzymywanie kontaktu po rozstaniu (gdzie oczywiscie zostawila jedna osoba) to glupota.
- mam tu na mysli przyjazn nie po rozstaniu za ugoda dwoch osob tylko gdy jedna osoba zostawia druga i twierdzi ze chce przyjazni
( z jednej strony moze jej chce bo boi sie co stanie sie z ta druga ? albo boi sie o sama siebie ze zostanie bez nikogo? )
Znowu, kiedy przychodzi mi pisać o relacjach międzyludzkich, to
wiem, co chcę napisać a mimo to nie umiem tego odpowiednio
ująć, w każdym bądź razie uważam, że taka przyjaźń jest
możliwa i ludzie będący w takim związku mogą być
szczęśliwi, a to już zależy od nich samych, od ich uczuć,
podejścia. Ludzie są różni i potrafią wiele zrozumieć.
jestem zdania, że czasem ta "przyjaźń" jest bardziej
infantylna niż udawanie, że się kogoś nie zna. zresztą nie
trzeba udawać, można zachowywać oziębłe kontakty typu
"cześć-cześć" i nic poza tym .
dla mnie przyjaźń po rozstaniu to jak zatrzymywanie zdechłego
psa. zresztą wydaje mi się, że takie wyjście nie ma w ogóle
szansy powodzenia w przypadku prawdziwego uczucia - wtedy mimo
upływu czasu patrzysz na partnerów tej drugiej strony z
niechęcią, a tak się chyba w relacji przyjacielskiej nie
postępuje .
To jest możliwe skoro jedno z was stwierdziło że nic was nie
łączy a zaproponowało przyjaźń to jeżeli ta druga osoba nie
liczy już na nic więcej to jest to możliwe .
z Twojego pytania zrozumiałam, że przyjaźń proponuje osoba,
która zrywa.
Są osoby, które by się na to zgodziły...ja pewnie miałabym
opory...
No bo owszem łączyło nas coś, On nagle mówi "koniec z nami"
i jeszcze oczekuję, że jak gdyby nigdy nic zgodzę się na
przyjaźń, pomoc w trudnych sytuacjach a nawet zwierzanie z
problemów (bo przecież poniekąd na tym polega przyjaźń) - na
pewno nie..
Może po upływie roku, 2 lat.....kiedy choć trochę emocje
opadną, pogodzę się z utratą ukochanej osoby, uporam się ze
złością do byłego partnera.....może dopiero wtedy byłabym w
stanie zacząć zastanawiać się nad tą kwestią...
To zależy od ludzi.Czasem takie coś się udaje i okazuje
się,że lepiej wychodzi im przyjaźń niż bycie w
związku.Tylko,że to w sytuacji,kiedy oboje stwierdzają,że nic
do siebie nie czują.Jeśli zrobi to tylko jedna osoba...ta druga
ciągle ją kocha,to zły pomysł.Ta osoba będzie cierpieć,a
mimo to trwać przy byłym,nie potrafiąc zrezygnować z szansy
przebywania z nim/nią i łudzić się nadzieją na odnowienie
związku.Sytuacja będzie się zagęszczać....a chyba lepiej
rozstać się definitywnie niż potem płakać podwójnie.
jak dla mnie głupota, nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, nie
mogłabym kogoś kochać i pozostać z nim w przyjaźni po
rozstaniu.. wszelkie wspomnienia, reakcje, dosłownie wszystko
bolałoby podwójnie... no chyba, że nie był to poważny
związek, jednak w takim raczej nie ma mowy o głębszym uczuciu,
o miłości. Wolałabym odciąć się od tej osoby i zapominać
powoli. i nie uważam, że dziecinadą jest udawanie, że nic nie
łączyło tych osób. Dziecinadą byłoby dopiero udawanie, że
się jej nie zna przy przypadkowym spotkaniu.
co prawda głupota i to gołym okiem dostrzegana,
ale ja np nie umiem nie mieć kontaktu z byłą,
może i gdy się spotykamy jest mi troszeczkę trudniej, ale
kiedy patrzę co robi, myśli, mówi ...
z każdą sekundą analizuję to, że ona NAPRAWDĘ ma mnie już
gdzieś i że to co było nie wróci.
wtedy widzę że na nic więcej liczyć już nie mogę.
no ale zależy od osoby- mimo wszystko jest zdecydowanie
ciężej. np sytuacji gdy ona znajdzie chłopaka tak na poważnie
.. nie wyobrażam sobie.
Odpowiadasz użytkownikowi siiwa
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Dodaj odpowiedź
Zaloguj się, aby móc odpowiedzieć na pytanie i cieszyć się pełną funkcjonalnością serwisu. Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się.