Niedawno straciłam chłopaka - zmarł. Możecie nie wierzyć, ale to jednak była miłość, mimo tak młodego wieku. Po jego śmierci nie potrafię znaleźć sobie miejsca, nie potrafię się odnaleźć w tym świecie. Byliśmy dla siebie wszystkim, a teraz gdy go zabrakło to czuję, że nie mam po co żyć. Czuję się niepotrzebna. Co ja mam robić? Proszę, pomóżcie..
zapomnij o tym. staraj sie zyc codziennoscia a nie przeszloscia.
wiem,to trudne. ale jakos musisz to przetrwac. spotykaj sie ze
znajomymi by nie byc sama i o tym nie myslec. powodzenia zycze.
moim zdaniem bambus ma racje. spotykaj sie ze znajomymi,
przyjaciolmi, nie pozostawaj nigdy sama. musisz miec wciaz ludzi
wokolo siebie. staraj sie odwracac uwage od swoich mysli. uczucie
miedzy dwojgiem ludzi jest pieknym i wspanialym przezyciem, ale
tylko dopuki jest sie razem. odejscie (smierc) jednego z
partnerow jest zawsze tragedia dla drugiej osoby. wydaje mi sie
ze rozumiem twoje zwatpienie i zawod, ale pamietaj ze ty zyjesz.
twoj przyjaciel na pewno nie chcial by zebys sie ciagle
zamartwiala. sprobuj sie zajac czyms ""co bedzie absorbowac twoja
uwage.
ja, ze wzgledu na swoja chorobe, mialem strasznego dola.
poszedlem do psychiatry. po krotkim czasie postawila mnie na nogi
prawie calkiem do pionu. reszta to optymizm.nie musisz zapominac
tego co bylo piekne ale nie wracaj pamiecia tylko do tego. to
bylo ale niestety nie wroci. ale kto powiedzial ze nie moze sie
zdarzyc drugi raz. zycie moze ci przyniesc jeszcze wiele pieknych
przezyc.
bardzo mi przykro ze jestes smutna, ale badz prosze dobrej mysli.
masz 19 lat. do emerytury jeszcze ci troche zostalo. zobaczysz,
zycie przyniesie ci jeszcze wiele pieknych chwil.
Odpowiedział(a): comandante, 22 stycznia 2010, 16:24
2
nie wiem czy ja jestem jakiś nienormalny, ale nie rozumiem
ludzi, którzy piszą tak jak ty ...
No i oczywiście muszę się zgodzić z paulem. Opisał chyba
wszystko. A najważniejsze, że on wie co pisze. Ja się nie
nadaję do tego, żeby Ci teraz doradzać, bo krótko mówiąc
nie miałem takich doświadczeń w życiu, ale paul podał siebie
jako przykład i napisał wszystko rozsądnie. Na pewno jest
ciężko. W życiu nigdy nie jest łatwo. Zawsze coś się
wydarzy, żeby było pod górkę, ale to nie znaczy, że nie
może być lepiej. Powodzenia życzę.
Odpowiadasz użytkownikowi comandante
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): comandante, 22 stycznia 2010, 16:28
1
oczywiście to pierwsze zdanie mojej poprzedniej wypowiedzi było
do: rezallex
Bo można było dwojako zrozumieć.
ja mam dla Ciebie jedná radé: nie ukrywaj swoich uczuc;
rozmawiaj jak najwiécej o tym co czujesz, co przezywasz, co Cié
boli; z czasem wylejesz caly swój ból i zaczniesz na nowo zyc
tak jak kiedys. Bédzie trudno, ale z pewnosciá sá wokól
Ciebie osoby które otoczá Cié troská. Trzymam za Ciebie
kciuki i zyczé wszystkiego dobrego
zgadzam sie w zupełności ze wszystkimi[z wyjątkiem rezallex]
musisz życ dalej,cieszyc sie zyciem które masz i to nie wiąrze
sie z tym że musisz zapomnieć o ,Swojej Miłości' zawsze
będzie w twoim sercu ale napewno chciałby żebys żyła
normalnie,spotykała się z przyjaciołmi,rodzina ... żebys
ułożyła sobie te życie bez Niego...
Teraz napewno jesteś załamana i chcesz pamiętać ale z czasem
ból zniknie,zostana piekne wspomienia i na mysl o tych
wspomieniach ciepło w sercu
Bedzie dobrze tylko daj sobie szanse na normalne życie i nie
myśl że nie zasługujesz na to,że nie powinnas bo On to
stracił...zasługujesz na to w 100%
Więc żyj i ciesz sie życiem
Życzę ci dużo szcześcia
ciężko jest mi się domyślić co czujesz. jednakże wiem, co
to śmierć kogoś [prawie aż tak] bliskiego. ciężko jest
znowu prowadzić normalne życie, ale chociaż spróbuj.
pasowałoby znaleźć sobie jakieś hobby. takie, które
odciągałoby Cię od uczuć. chyba, że już posiadasz jakieś,
to tylko je rozwijaj. [ chyba nie wpadło Ci to do głowy, ale
nie próbuj metody klin-klinem.] wiesz, wyobraź sobie, że to,
co się stało, było takim jakby.. nie wiem.. przygodą? czymś,
co się już zdarzyło, zdażyć musiało, a Ty nie miałaś na
to wpływu. zdaję sobię sprawę z tego, że zawsze będziesz go
pamiętała. spróbuj nauczyć się jednak wspominać go jako
bratnią duszę, która musiała odejść. zrób tak jak radzą
moi poprzednicy. rozmawiaj o tym z rodziną, zaufanymi osobami.
jest ciężko, ale będzie lepiej.
tak musiało być, nie poddawaj się, całe życie jeszcze przed
Tobą . naucz się żyć od nowa, zrób coś szalonego..
nie raz ktoś mi powtarzał:" to co Cię spotyka to nie przypadek
i musisz się z tym zmierzyć, zdarza się tak, bo jesteś w
stanie to przetrwać."
Nie wierzyłam w to, ale teraz sama nie wiem, nie sądzę, że
jestem na tyle silna by unieść to co mnie spotyka. Wierzę
jednak, że Ty dasz radę, pewnie teraz takie słowa niewiele
zmienią, ale jak zwykle główną rolę odgrywa tutaj czas.
Myślę, że dobrą metodą będzie rozmowa o tym co czujesz, nie
tłum w sobie uczuć, wykrzycz i wypłacz wszystko co Cię tak
boli ile będzie trzeba. Naprawdę rozumiem, że nie chcesz
zapomnieć tych chwil, tego co razem przeszliście, tylko
pamiętaj, że nie możesz czynić tego czymś najważniejszym,
żeby nie przekreślić czegoś co może Cię spotkać. Dasz
radę
Dzięki wam bardzo. To prawda, jest mi ciężko. Ale ja nie
potrafię wykrzyczeć swoich emocji itp. Zawsze byłam skryta,
jedynie przy Nim potrafiłam się utworzyć. Tylko On znał moje
prawdziwe lęki. Nie umiem teraz myśleć pozytywnie. Nie
potrafię myśleć o sobie. Cały czas się zastanawiam dlaczego
On, a nie ja Tak bardzo bym
chciała żeby on wrócił. Żeby cofnąć czas, aby żył, ale
nie mogę Nie jest mi to dane.
Zawsze myślałam, że pisane nam jest szczęśliwe zakończenie,
ale ono jednak się nie spełniło. A tak bardzo bym tego
chciała
Odpowiadasz użytkownikowi karoliniusia666
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): Puszek1245, 22 stycznia 2010, 22:56
2
Bardzo mi przykro, ale jedna rada: NIGDY, PRZENIGDY NIE POMYŚL
NAWET, ABY JUŻ DO NIEGO DOŁĄCZYĆ...
Bardzo chciałbym pomóc ale nie wiem od czego zacząć pierwsza sprawa ,,takie" myśli
miewasz nie tylko Ty, ale co to by zmieniło, no co,
zastanawiałaś się co jest po drugiej stronie? a co jeśli po
śmierci nie nastąpi reinkarnacja a okaże się że tak nieraz
wyśmiewana i wątpliwa religia katolicka była tą prawdziwą a
Ty nigdy z Nim się nie zobaczysz bo zrobiłaś coś czego Ci nie
wolno, Bóg jest dawcą życia i tylko On może Ci je
odebrać.Wszystko zależy od psychiki konkretnej osoby, te
słabsze psychicznie nie wytrzymują obciążenia i niestety
....... a sam po sobie wiem że trzeba być twardym jeszcze nie
raz dotkną nas takie tragedie, gdy z wiekiem będą nas
opuszczać kolejni najbliżsi...... miałem już kiedyś okazje
czytać listy pożegnalne jeden nawet skierowny do mnie, z
pretensjami, o takie pierdoły że naprawdę brak słów, na
szczęście tragedii udało się zapobiec...
Tak naprawdę nie dowiesz się jakie zakończenie było wam
pisane, uwierz mogłoby być różnie, wystarczy spojrzec na to
jak wiele młodych małżeństw się rozpada, nigdy się nie
dowiesz, mam nadzieje że jesteś na tyle inteligentną osobą
że nie ulegniesz podszeptom szatana i że sobie poradzisz
Hm.. Ja w boga nie wierzę, także wiesz. Ale ja psychicznie już
nie wytrzymuję Ciągle płaczę
i tęsknię. Cały czas chcę, żeby on wrócił, żeby
przyszedł do mnie i powiedział, że to tylko żart - ale tak
nie będzie. To dopiero dwa tygodnie od pogrzebu, a ja czuję
się już taka pusta, że aż nieżywa..
dlaczego nie wierzysz w Boga? wlasnie On moglby ci pomoc. mi
pomogl i to bardzo, za co zawsze bede mu wdzieczny. pamietaj,
nawet jezeli ty mowisz ze nie wierzysz w Boga, On wierzy w
ciebie. a czy jeszcze bedziesz szczesliwa to twoja decyzja.
podobno czas leczy rany. te w sercu rowniez.
Niby jak mógłby mi pomóc? Cofnąłby czas lub nie pozwolił mu
umrzeć? Nie chciałam wiele, tylko żeby On żył. Ale bóg
miał takie widzi mi się i go zabrał, tak? No chyba to jest nie
fair?! Jak dla mnie to jest jakaś chora sekta, a nie wiara :/
Tak tak jeszcze zwyzywaj katolików, papieża i Boga, ale to nic
nie zmieni, oprócz tego jak inni będą Cie postrzegać, chora
sekta chyba nie wiesz co robisz
na ziemi, bardzo nieładnie
Nie będę ich zwyzywać, bo to mi nie pomoże. Ludzie i tak mnie
postrzegają jak chcą, a ja nie mogę w to ingerować, bo to nie
pomoże tym bardziej. A co robię na ziemi? Hm. Aktualnie
cierpię, ale wcześniej cieszyłam się życiem, a teraz nie mam
powodów by się z niego cieszyć..
Karoliniusia666 polecam wizytę u psychologa, pewnie jeszcze nie
próbowałaś.
Odpowiadasz użytkownikowi proszek
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): muminek1177, 24 stycznia 2010, 12:07
0
proszku nie przesadzaj, ja myślę że niektórzy ludzie mają
zbyt wąski krąg widzenia, rozejrzyj się Karolino wokół i
zobacz jakie problemy mają inni ludzie, naprawdę życie to nie
bajka a psycholog jest po to by mu się wygadać i przepisać
proszki nasenne, sam nigdy bym do niego nie poszedł
Co masz zrobić? Myśleć o nim pozytywnie i tylko się modlić o
Jego zbawienie. Jeśli nawet będziesz się modliła, gdy będzie
już zbawiony to nie tylko Jemu będzie milej, że pamiętasz o
nim, ale także zbawisz inne dusze. Nic innego nie możesz
zrobić dla osoby zmarłej.
W więc wizytę u psychologa miałam z innego powodu, to kobieta
powiedziała mi, że rezygnuje z pomocy dla mnie, bo jestem
ciężkim przypadkiem tzn. mam ciężką psychikę i ona nie
potrafi mi pomóc. Także to odpada..
Ja doskonale wiem co się dzieje wokół mnie. Wiem jakie
problemy mają inni itp. Ja to doskonale rozumiem, ale teraz
żyję tak, że wydaje mi się iż to ja mam największy problem,
choć tak nie jest.. :/
może niekoniecznie psycholog, co przydałyby Ci się osoby
empatyczne, które by jakoś wsparły Ciebie? Po prostu
potrzebujesz czasu i zrozumienia, na początku zawsze jest
najgorzej. Tak jest we wszystkim. Szkoda, szatana. Może tutaj
będzie ci ciężej przez to dojść do siebie? Życie przed
Tobą, dużo zdąrzysz przed sobą odkryć, nie raz bęziesz
szczęśliwa, chociaż na chwilę. Jednak myśl o Nim pozytywnie.
W końcu nas wszystkich to czeka.
Nie dzięki, z Twojej porady bym nie skorzystała na pewno Kiedyś miałam zaje*istą wenę do
pisania wierszy, teraz mnie to opuściło Może znów się w tym utopię.