Dlaczego zawsze wydaje się, że w innym miejscu będzie lepiej? Skąd bierze się istota postrzegania siebie przez pryzmat miejsca.?Miejsce, które jest domem, otrzymywanym wychowaniem, gronem znajomych, narodem, krajem zamieszkania, związkiem przyjacielskim. Skąd bierze się we nas predyspozycja do zawierania pewnych znajomości. Dlaczego, niektóre z nich przetrwają lata, a inne skazane są z góry na porażkę?
Bo wiekszosc ludzi pragnie poznawac nowe rzeczy ( w tym wlasnie
miejsca i ludzi) i to dla nich (takie pragnienie nowych
znajomosci lub badania nowych miejsc) jest takim jakby
uzupelnieniem tego glodu nowej przygody Ale jesli ktos jest kreatywny, to
wciaz jest 'glodny' nowych przygod
Nie wiem, czy o to Ci chodzilo, ale jakby co, to pisz i jak
zawsze tlumacz jak 3 letniemu dziecku
Tylko jesli z tamtymi znajomymi na prawde sie lubilas, to nie ma
przeszkod, zebyscie sie mogli wciaz spotykac, szkola to nie
wszystko Z gronem przyjaciol
moze i razniej, ale dobrze wiesz, jaka ja mam teraz sytuacje i
tez w sumie wiem, ze bedzie ciezko i na dodatek ostatnia klasa,
ale staram sie byc dobrej mysli, najwyzej nie zdam
trudne pytanie. i nie jestem pewna czy dobrze je zrozumiałam.
myślę, że jest to spowodowane pewnego rodzaju przekorą, a
także nadzieją, że zawsze - gdzieś tam - może być nam
lepiej, łatwiej, przyjemniej etc.
wydaje mi się też, że wynika to z potrzeby poznawania nowego,
tego co jeszcze dla nas nie znane. to z kolei pociąga za sobą
wszelakiego rodzaju zmiany - wszystkie nowe przeżycia etc. mają
na nas jakiś wpływ, kształtują nas.
jestem jednak zdania, że te "rzeczy" wiążą się ściśle z
tym samym - z poszukiwaniem swojego miejsca w świecie. na pewno
każdy z was odczuwał kiedyś, że znajduje się w złym
miejscu, że nie pasuje do tego "swojego" świata - np. że
powinien urodzić się w innym miejscu. bo mnie często
towarzyszą tego typu odczucia. tego typu myśli i odczucia
motywują ludzi do poszukiwania miejsca którego będą czuli
się integralną częścią i które - jeżeli można użyć
takiego stwierdzenia w tym kontekście - będzie częścią ich
samych. tak myślę.
Ja rozumiem to w ten sposób: Odpowiedź
stanowić może przyczyna istniejąca w nas ... może jesteśmy
rozpisanym uprzednio scenariuszem, w którym tylko odgrywamy
rolę. Wcielamy się w aktora życia codziennego, który będąć
nieświadomym poszukuje świadomości yh...
dobrze rozumiem? - uważasz, że życie człowieka, jego los,
jest z góry ustalony ? ale czy w takim razie - według Ciebie
oczywiście - ma on szanse na jego zmianę czy pozostaje mu tylko
odegrać wyznaczoną rolę ?
Palladio kiedyś powiedział : Życie jest sceną i
przedstawieniem, naucz się więc swojej roli ...
Chcemy wiedzieć tak wiele, a nie potraimy poradzić sobie z
ograniczeniami...
Zastanawiam się jaka jest moja rola? Jak mój scenariusz ma się
do fabuły. Ile jeszcze scen mam odegrać by poznać to, co jest
nagrodą i uwieńczeniem pracy scenarzysty - mnie?
owszem. dziękuje za dokładniejsze wyjaśnienie. choć nie
zmienia to tego, że nie do końca wiem jak odnieść się do
tego tematu.
myślę, że na to pytanie jesteś w stanie odpowiedzieć sobie
tylko ty sam. jeżeli w ogóle istnieje taka możliwość.
jeżeli nie teraz to może za kilka lat. a może będziesz
musiał przeżyć całe życie by przy jego końcu wreszcie się
tego dowiedzieć ? nie wiem .
jak twój scenariusz ma się do fabuły ? mówisz tak jakby
naprawdę twój los został z góry zaplanowany i po mimo tego co
będziesz robił - swojego scenariusza - i tak wypełni się jego
pierwotna postać. wybacz ale jakoś nigdy nie trafiał do mnie
ten pogląd - może to prostota umysłu, ale hm.. ja wierzę, że
człowiek kiedy się rodzi jest jak czysta kartka. i to zarówno
jego historia jak i los. dorastając podejmując kolejne decyzje,
które prowadzą go w kolejne miejsca, stawiają przed nowymi
możliwościami wyboru, zapisuje ją. po prostu uważam, że to
my kierujemy swoim życiem i to od nas zależny jest zarówno
scenariusz jak i fabuła.
'ja wierzę, że człowiek kiedy się rodzi jest jak czysta
kartka. i to zarówno jego historia jak i los. dorastając
podejmując kolejne decyzje, które prowadzą go w kolejne
miejsca, stawiają przed nowymi możliwościami wyboru, zapisuje
ją. po prostu uważam, że to my kierujemy swoim życiem i to od
nas zależny jest zarówno scenariusz jak i fabuła.' = wtrace
sie czasem niestety mozemy
podjac jakas decyzje pod wplywem emocji, a potem przez wiele lat
musimy sie z niej wywiazywac i czasem coraz bardziej tonac w
bagnie. A wiec no chyba nie zawsze jestesmy w pelni w stanie
kierowac swym zyciem. A czasem jakies wydarzenie (np. wypadek,
ktory nie musi byc nasza wina, a skaze nas na zycie w mece) do
konca przekresli nasze plany na zycie lub je czesciowo
uniemozliwi.
niby tak. ale emocje czy nie, to i tak pozostaje twoja decyzja
twój wybór. fakt czasem zdarza się, że coś niezależnego od
nas nada kształt naszemu życiu. ale mnie chodziło tu bardziej
o sam fakt tego, że nie ma czegoś takiego jak plan na życie
dla człowieka który musi przeżyć nie mając na niego żadnego
wpływu. [głupi przykład ale czytałeś Króla Edypa ? bo nie
wiem jak inaczej wytłumaczyć o co mi chodzi.] xd
Czasem wydaje się, że z innym miejscem będzie nam łatwiej,
pewnie dlatego, że nie znamy ludzi. Nowe miejsce, nowe
perspektywy. A znajomości, przyjaźnie muszą być hodowane z
obu stron. Każdy musi coś poświęcić na rzecz tej drugiej
osoby. Tak myślę.
Zmiana miejsca...zmienia zazwyczaj całe nasze życie. Na dzień
dzisiejszy wiem-że w innym miejscu będzie lepiej.. Ale jak
przypominam sobie moment przeprowadzki do Polski-zmiany kraju,
języka, środowiska.. wszystko było takie nowe, inne...mimo to
strasznie dziwne-i bardzo się tego bałam.. Jednak zostałam
zaakceptowana.. przyjęłam się w kraju. Więc nie zawsze wydaje
się że w nowym miejscu będzie lepiej... jednak przemawia przez
nas też pewnie ciekawość 'jak tam będzie'...
bo zaczynamy wtedy od nowa, przekreślamy przeszłość, mamy
"czyste konto", jesteśmy pełni nadziei, zapału, energii,
budzimy się. Co do znajomości to myślę, ze zależy to od nas
samych, jak ją pielęgnujemy, bo "prawdziwa przyjaźń jest
drogą w piasku, nie możemy pozwolić by wiatr ją zatarł".
A ja się bardzo przywiązuję do miejsc i nawet jak jest źle to
trudno mi odejść. Niedawno się przeprowadziłam i nadal mi
brakuje starego domu. Nie lubię nowego. Kocham to co znane, nie
muszę się uczyć funkcjonaować w otoczeniu. Ale wiara, że
będzie lepiej jest. Ktoś kiedys powiedział, że zawsze jest
lepiej tam, gdzie nas nie ma. Ludzie myślą, że jak zmienią
otoczenie to zmieni się całe życie. Ale problemów nie zostawi
się w jednym miejscu, one w większości i tak przyjdą za nami.