Za dokonanie aborcji przed sadem odpowiada lekarz albo/i osoba naklaniajaca ale nie kobieta. Czy waszym zdaniem to prawo w Polsce powinno sie zmienic? Skoro glowna inicjatywa prawdopodobnie w wielu przypadkach wychodzi od takiej kobiety to powinna za to odpowiadac? Zwolennicy aborcji zapewne beda wysuwac argumenty tj. bieda, brak perspektyw na przyszlosc albo ze dziecko w osrodku adopcyjnym zyje ze swiadomoscia ze jest niechciane i niekochane wiec lepiej jak jego meka zakonczy sie juz w fazie plodu i takie tam inne z kosmosu. Ale co z takimi kobietami dla ktorych ciaza jest po prostu niewygodna??
temat aborcji to trudna i indywidualna sprawa, ciężko cokolwiek
powiedzieć. Fakt są tacy co mówią urodź i oddaj i są tacy
co proponują aborcje (najlepiej we wczesnym stanie) bo to
jeszcze nie "człowiek". Wg to powinno zależeć od psychiki
takiej osoby. Jedna powie będę się lepiej czuła że je
urodzę i oddam niż uśmiercę, no i są takie które wolą
uśmiercić bo ich psychika odbiera to jako "no nic się nie
stało" i dzięki temu żyje im się lżej po całym zdarzeniu.
Najpierw to nie rozkłada się nóg, kiedy nie trzeba. Wówczas
takie dylematy stają się skrajnością. Uważam, że lekarza i
matkę, którzy dokonują zabicia niewinnego dziecka, powinno
się osadzać w więzieniach i traktować na równi z pedofilami,
jeśli chodzi i więźniów. Osobiście jednak wpierw sam bym ich
"poskrobał" na kilka kawałków. Dla mnie to nie są ludzie.
Długo myślałam nad odpowiedzią na Twoje pytanie, które
zresztą jest dla mnie bardzo ciekawe i smutne...
Mam koleżankę... Usunęła ciążę. Nie wiem czy miała powody
czy nie. Nie mnie ją oceniać. Ale mimo tego, że powiedziała,
że nie poradziłaby sobie z drugim dzieckiem, to ja w to nie
wierzę... Więc kupiła jakieś tabletki i usunęła ciążę.
Chciałam zauważyć, że ona ma 23 lata, więc nie jest jakąś
gów*niarą, poradziłaby sobie. Jednak ona nie chciała tego
dziecka. Nie potrafię tego rozumieć. Może dlatego, ze sama
nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Każdy przypadek jest
odrębny, ale choćby nie wiem co, nigdy nie zrozumiem kobiet,
które zabijają (bo nie można tego inaczej nazwać, obojętne
czy dziecko ma miesiąc czy dwa, nieważne, dla mnie jest to
MORDERSTWO) własne dziecko. Są inne metody, jeśli naprawdę ma
się ciężką sytuację czy cokolwiek, to można oddać dziecko
do adopcji, ale nie zabić. Nie rozumiem jak matka, która
powinna być najbardziej emocjonalnie związana z dzieckiem może
zrobić coś takiego.
I to MATKA (która wg mnie na to miano nie zasługuje...) powinna
odpowiadać przed sądem za zabicie swojego dziecka. Tak, bo
płód, nawet we wczesnej fazie to dziecko...