Widziałem tu niedawno pytanie o marzeniach więc pokusiło mnie o takie pytanie. Co sądzicie o takim stwierdzeniu ? Ja kiedyś nad tym myślałem, że zamiast tylko marzyć, to można po prostu wyznaczać sobie w życiu cel i do niego dążyć (ja się kieruję właśnie taką zasadą). Jak już pisaliście marzenia to całkiem inny świat z którego musicie potem wrócić do rzeczywistości, a cele są bardziej realne. Jestem ciekaw waszej opinii.
zależy jakby na to spojrzeć. marzenia naprawde mają coś w
sobie. bo powiedzmy, że wyznaczasz sobie jakiś cel. w tym
momencie musi być jakieś prawdopodobieństwo tego, że Ci się
uda, prawda? małe, ale jednak musi być. a co do marzeń, to
można marzyć o czym się zechce. o zupełnie nierealnych
rzeczach. takich, dla których musiałby zawalić się świat.
dobrze by było, gdyby marzenia przekształcać w cele, masz
rację. ale niestety nie zawsze jest to możliwe.
no cóż.... cel jest bliżej określony, a marzenie nie. Jak to
się mówi "pomarzyć dobra rzecz", czasem trzeba przenieść
się w ten inny, lepszy świat.Jeśli postawisz sobie cel,
napotkasz przeszkody- a z pewnością tak będzie- możesz się
zawieść, rozczarować i stłumić energię. Marzenie czasem
pozostaje tylko marzeniem, ale myślę, że każdy zdaje sobie
sprawę, że nie wszystkie może zrealizować, i to wydaje mi
się lepsze, bo mniej bolesne. Ale każdy ma swoje zdanie
marze o celach ktore chce osiagnac i marze o rzeczach ktore sa
nierealne. np. ze pojade kiedys na bezludna wyspe i tam na zawsze
zostane. jak robinson cruzoe. tyle ze bez lekow i lekarzy nie
przezylbym dluzej niz kilka dni... bo inaczej juz bym dawno
pojechal. a tak to jade tam tylko wirtualnie.
"marze o celach ktore chce osiagnac" podoba mi się to zdanie.
ale dlaczego. zauważcie, że jak piszecie marzenia przeważnie skreślacie na
początku. Że zakładacie, że pewnie się nigdy nie spełni,
ale warto pomarzyć. (nie zawsze ale przeważnie, wynika to nawet
z waszych wypowiedzi), a ja właśnie zamiast mówić/pisać
chciałbym coś zrobić po prostu piszę zrobię to, nie wiem jak
nie wiem kiedy, ale to zrobię i zaczynam robić wszystko co mi w
tym pomoże. Wiadomo nie każdy cel się uda, ale zamiast tylko o
nim myśleć i skreślić go na początku robię coś w tym
kierunku, że jeśli w końcu dojdę do punktu, w którym jasno
będę widział że się nie uda, poddam się, ale ze
świadomością że próbowałem, a nie że nic w tym kierunku
nie robiłem. Takim punktem może być przykład poula, że
chciałby jechać na bezludną wyspę, ale nie może bo bez
lekarzy i leków by umarł. To jest ten punkt. Zauważcie, że
łatwo zamienić marzenie na cel przy odrobinie chęci. Gdyby
wielcy odkrywcy nie postawili sobie za cel osiągnięcie czegoś
to dalej uganialibyśmy się z dzidą za mamutami. Jakbyśmy
powiedzieli komuś z średniowiecza, że człowiek będzie latał
to by nas spalili na stosie za herezje a teraz będą nawet
możliwe loty w kosmos. Przemyślcie to pod tym kątem. Jeśli
coś ma choć odrobinę szans żeby się udać, warto nad tym
inaczej pomyśleć, a nie skreślać jako marzenie, które się
nie spełni. Czekam na wasze zdanie.
A moze po prostu jedni z nas(ja tez) boją się marzenia
zamienić w cele, do ktorych bedziemy dążyć? Moze niektorzy
wola, aby to dalej byly marzenia a nie zrujnowane cele...
tylko jaki jest sens marzyć o czymś, a jak jest okazja aby to
osiągnąć to się wycofać? ja na przykład wolę mieć
świadomość że coś albo się uda albo nie niż marzyć o
czymś i nic nie wiedzieć. zrujnowane cele mówisz. Wolę mieć
zrujnowane cele i świadomość że robiłem wszystko żeby to
osiągnąć niż tylko marzyć i siedzieć z założonymi rękoma
i nic w tym kierunku nie robić.
No ale dajmy na przyklad sytuacje, ze ktos staralby sie marzenia
zamienic w cel, ale no nie za bardzo mu wychodzilo dazenie do
tego celu.. I co wtedy? Ma sie dalej w to wdrązac i skonczyc z
niczym oraz z zlym nastrojem i wgl, czy moze ma sie wycofac i
starac sie zrobic, tak jak bylo dawniej?
Odpowiadasz użytkownikowi Puszek1245
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): comandante, 01 kwietnia 2010, 00:35
0
tylko marząc i nic w tym kierunku nie robiąc nie mamy żadnych
szans że to się spełni. zostaje tylko marzyć (nie wiem może
Tobie to wystarczy), a robiąc coś w tym kierunku czyli
zamienić to na cel to już jest niewielka szansa że się uda.
Nie uda się, trudno nowy cel. Po co powracać do czegoś skoro
już wiemy że się nie sprawdzi ? Nie ma co się dołować.
Oddzielamy to grubą kreską i wyznaczamy nowy cel. moja zasada.
Odpowiadasz użytkownikowi comandante
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): Puszek1245, 01 kwietnia 2010, 21:17
0
Nie wystarczają mi marzenia, ale jestem takim pesymistą jeżeli
chodzi o niektore sprawy, ze od razu przekreslam wszystko
''Po co powracać do czegoś skoro już wiemy że się nie
sprawdzi ? Nie ma co się dołować.Nie ma co się dołować.
Oddzielamy to grubą kreską i wyznaczamy nowy cel. moja
zasada.'' Ty umiesz niepowodzenie puścić w niepamięć, a ja
niestety nie... Mimo, iż czasem zgrywam twardego, to przeżywam
bardzo wiele rzeczy, a szczegolnie sprawy sercowe
ja w życiu wyznaczam sobie cele, nie marzenia, bo jak dla mnie
to trochę strata czasu. Jeżeli pragnę czegoś dokonać, to z
całych sił będę się starać. A marzenie potraktuję tak
luźno, jako coś co siedzi w mojej głowie i nic więcej.
tylko my z góry zakładamy że coś jest bardziej lub mniej
realne nawet nie próbując, a może jakbyśmy spróbowali to
wydało by się o wiele łatwiejsze od czegoś co założyliśmy
że jest realne. większość rzeczy jakie nas otacza kiedyś
były nierealne. warto nad tym tak pomyśleć. nie zakładać nic
z góry.
no tak, ale nie kazde marzenie moze byc naszym celem, bo nie
kazde jest realne
najgorsze jest kiedy masz jakis cel i chcesz do niego dazyc, ale
nie wiesz za co sie zabrac i co zrobic dokladnie.
juz w tamtym temacie wypowiedzia£am sié o swoich "marzeniach".
Staram sié zak£adac cele do realizacji. Marzenia kojarzá mi
sié z czyms co jest trudne do urzeczywistnienia. Po co wiéc
sobie zaprzátac tym g£owé jesli mozna realizowac plany i czuc
satysfakcjé, ze kolejny lpoziom w£asnie zosta£ zrealizowany.
Oczywiście, zgadzam się, że cele są sensowniejsze, dają
więcej możliwości i wgl można cokolwiek osiągnąć, ale
marzenia, oczywiście chodzi o takie nierealne, są prostsze.
usiądę, pomyślę sobie, jak to fajnie by było gdyby,
zaplanuję przyszłość prawie że dzień w dzień i nic nie
zrobię w tym kierunku nie mając żadnych wyrzutów sumienia,
że próbowałam, ale mi nie wyszło. Cele są już jakimś
zobowiązaniem.
Spotkałem się ze stwierdzeniem, że życie marzeniami jest jak
życie nadzieją. Mamy nadzieje że coś się stanie, ale nie
ryzykujemy czynów żeby czegoś nie stracić. I podsumowanie
tego było takie, że nadzieja jest dla mięczaków, że trzeba
twardo stać na nogach i ryzykować niż wiecznie marzyć i nic
nie robić. Nie bać się stracić zbyt dużo, bo zyskać też
możemy, a marząc cały czas wychodzimy na zero. Co wy na to ?
Odpowiadasz użytkownikowi comandante
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): Puszek1245, 06 kwietnia 2010, 00:23
0
Marząc cały czas nie wychodzimy na zero, bo przecież istnieją
realne marzenia, ktore mogą się spelnić..
Stawiając sobie jakiś cel podświadomie zobowiązujemy siebie
do podjęcia jakiś kroków w kierunku jego realizacji.. a jak
nie wyjdzie, jest wielkie rozczarowanie. Marzenia to coś w czym
można się zatracić, to drugi świat-piękny świat, w którym
czasami możemy się zatracić(oby nie za często).
I ja np. wolę marzyć i wyobrażać sobie, że będe zdrowa,
niż stawiać sobie za cel że wyzdrowieje-bo wiem, że to
niewykonalne i że już nigdy nie będe w 100% zdrowa.