Jak najbardziej tak, człowiek ten po przez swoją prace był
darzony szacunkiem przywódców największych religii świata,
zawsze dążył do pokoju na świecie i nie bał się pokonywać
barier jakie narastały między KK a innymi ugrupowaniami
religijnymi.
Odpowiedział(a): gość, 01 maja 2009, 03:30[#odpowiedz]
0
Powinien . Chociaz czy to zmieni spoleczenstwo....ON i tak juz
dla wiekszosci jest swiety
Odpowiadasz użytkownikowi gość
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): gość, 24 lipca 2009, 17:21[#odpowiedz]
0
Co to kogoś grzeje lub ziębi? Niech go beatyfikują i modlą
się do niego. Klechy muszą być pogonione do roboty, aby
wytwarzali jakieś dochód czy pieniądze do budżetu. Powinni
się sami utrzymywać a nie żerować na ciężko pracujących,
emerytach i rencistach. Niech rozkwita ciemnota i zacofanie
głoszona przez Watykan okupujący Polskę. Ja z synem Karola
Wojtyły gram w karty spijamy piwko żywiec, (żeby nie było
jakiejś niejasności), rozmawiamy o wszystkim o tym również,
do jakich granic mogą ludzie być głupi i na jakie bezsensy
gotowi łożyć pieniądze za obiecanki klechów i ich gwarancje
zbawienia wiecznego. Zupełna kompromitacja.
Odpowiadasz użytkownikowi gość
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): gość, 24 lipca 2009, 18:09[#odpowiedz]
0
Starałem się nikomu nie nadepnąć na palec czy odcisk byłem
jednym z pięciu obywateli w mojej wiosce, którzy nie chodzili
do kościoła i nie mieli żadnych kontaktów z klechami. Jestem
dobrze prosperującym rolnikiem a z wykształcenia metalurgiem.
Skończyłem Akademię Górniczo Hutniczą w Krakowie w 1979 r.
Wróciłem na wieś po śmierci moich rodziców, bo szkoda mi
było gospodarstwa jednego z bardziej rozwiniętych niż
wszystkie gospodarstwa we wsi. Byłem dwie kadencje sołtysem,
znam problemy wsi od podszewki. Zbudowaliśmy oczyszczalnie
ścieków wodociąg, kino, sklepy, 30 km dróg i dom kultury.
Występowałem w imieniu moich współmieszkańców do instytucji
mogących udzielić nam pomocy i udawało się często i dużo
załatwić. Po śmierci mojej żony zrezygnowałem z
działalności społecznej zająłem się specjalistycznym
gospodarstwem, z którego mam na obecne czasy nie złe dochody.
Mieszkam z kobietą bez ślubu. Jesteśmy lepszą parą niż
wielu innych błogosławionych przez księży. We wsi jest cztery
rodziny szantażujące wszystkich mieszkańców. Są to dewoty
bez wykształcenia typowi tajni i jawni współpracownicy
klechów, którzy każdemu czarnuchowi w tyłek wchodzą. W
imieniu księdza rządzą we wsi narzucają opodatkowywanie się
wszystkich mieszkańców na rzecz kościoła. W 2008 r ze 180
gospodarstw zarejestrowanych w gminie zebrali i wpłacili 150 000
zł księdzu a ten pobudowała za to kobiecie budynki gospodarcze
10 kilometrów od nas. Ma z ta kobietą dwoje dzieci ona tego Az
tak mocno nie ukrywa. Stać ją jest na wszystko, co nowoczesne w
domu a nie pracuje. Jakie tam cuda dzieją się Bóg raczy
wiedzieć? Oficjalnie o tym nie mówi się. Ja wyłamuję się z
takiego sposobu uczestniczenia w życiu wioski. Zaczęło się od
tego, że wyznaczono mnie na szarwark do odrobienia dniówki na
rzecz księdza przy remoncie i rozbudowie jego hotelu. Nie
poszedłem i nie pójdę. Nie jestem wierzącym nie zamierzam
być zmuszany jakimiś docinkami do finansowania czegoś, co nie
ma racjonalnego uzasadnienia. Wyciągnięto mnie na ambonę i o
mnie ksiądz na niedzielnej mszy miał kazanie. Oficjalnie
przypinając mi łaty i wprost ubliżając publicznie. Wniosłem
sprawę do sądu o zniesławienie. Kompromitacją okazał się
cały proces a ja mam wątpliwości czy wygrałem ta sprawę.
Księdzu nawet włos z głowy nie spadł. Miał trzech obrońców
i całe tałatajstwo nazywających się wierzącymi. Obecnie mam
około 40 % wrogów w mojej wsi. Dziwi mnie, że ci, których nie
znam osobiści i oni nie znają mnie są za sprawą klechy
przeciw mnie. Ksiądz nie odszczekał niczego, czym mi ubliżył
a miało być przeproszenie zgodnie z wyrokiem sądu z ambony.
Czy w takiej rzeczywistości jest sposób na tworzenie szeroko
pojmowanej demokracji, rozwijania swobody światopoglądowej i
przestrzegania zagwarantowanych konstytucyjnie praw
obywatelskich? Władza musi w Polsce zacząć być władzą
wszystkich obywateli a nie być na usługach rządzącego kleru.