Czy potraficie radzić sobie z utratą ukochanych Pupili?
Pytanie zadał(a) gliwicka, 06 listopada 2011, 13:30
Ciężko pogodzić się ze śmiercią mojej kocicy. Miała zaledwie 4 lata. Feralnego dnia wpadła pod samochód. Płakałam bardzo mocno. Serce nadal krwawi.... Jak sobie z tym radzić? Pozdrawiam gliwicka
Fakt jest ciężko. Nie ma jakiegoś leku na to tego rodzaju ból
Po prostu czas leczy rany i
trzeba to jakoś znieść. Kup sobie następnego pupilka i obdarz
miłością
Od tego wydarzenia minęło jakieś 2 tygodnie. Nieśmiało się
rozglądam za adopcją nowego. Wiem, że nie będzie już to
samo, ale może pustka po niej jakoś się wypełni. A i tak w
moim sercu pozostanie na zawsze. Mam jeszcze drugiego i teraz
jemu poświęcam całą uwagę. Pozdrawiam
Mi też samochód przejechał kotka miał ok 2 lat. To było bardzo przykre ale od tego wydarzenia
minęło już jakieś pół roku. Jak zdecydujesz się na nowego
zwierzaka to nie dopuść aby taka sytuacja się powtórzyła. Ja
mam teraz 6 kotów ale są tak wytresowane że na ulicę nie
wychodzą
Wiesz trudno tu mówić o wytresowaniu. Kot, jak się wystraszy
czegoś, to nie patrzy, gdzie leci. O tego starszego też się
boję, ma już 8 lat, ale nauczył się, jak funkcjonować w
takim środowisku. Dziennie boję się o niego, ale nie mogę mu
nagle zmienić świata tylko, dlatego, że straciłam kocicę.
Dla niego byłby to szok, że nie może wyjść na dwór.
Codziennie zwiedza sobie osiedle i wraca grzecznie do domu. Czy
wiesz, jak długo żyje taki kotek, jak wpadnie pod samochód,
czy długo kona w cierpieniach? Ja znalazłam kocicę rano, gdy
szłam do pracy już nie żyła. Zadaję sobie, czy uratowałabym
ją jeszcze? Pozdrawiam gliwicka
Odpowiadasz użytkownikowi gliwicka
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): alice17, 06 listopada 2011, 16:50
0
Tam gdzie mieszkam bardzo często widzę kotki zabite przez
samochód niestety większość właścicieli ma to gdzieś.
Jeden zginie wezmą następnego i tak w kółko. A czy
zdążyłabyś uratować tego kotka? Nie wiadomo jakie miał
obrażenia. Ja się pocieszałam tym, że mój kot zginął od
razu i przynajmiej nie cierpiał
W ten dzień miałam wrażenie, że ten starszy chce mi coś
pokazać... Był bardzo niespokojny. Puściłam go i chyba ze
cztery razy wracał z powrotem. Wydaje mi się, że on ją tam
widział, leżącą. Tak, jakby chciał mnie o tym poinformować.
Dziwne to było. Ja sama też miałam przeczucie, że coś jest
nie tak. Ludzie są okrutni, nawet nie ulżą w cierpieniu
takiemu kotkowi tylko rzucą, jak ścierwo na pobocze. Jak teraz
o tym piszę, to w gadle mnie ściska z bólu. Od razu odżywają
chwile grozy, gdy dotknęłam ją po futerku i była już
nieżywa. Nie zapomnę tego uczucia chyba do końca życia. Coś
strasznego. Mam tylko nadzieję, że nie cierpiała. Ironia losu,
biegła do domu, bo raptem przed moimi oknami zginęła. To było
zaledwie 10m, może 20 do bezpiecznej, drugiej strony chodnika.
Co z tego, że wezmę innego, bo wezmę wiem o tym, ale pamięć
i miłość do niej pozostanie już na zawsze. Wezmę nowego
kotka, by zapełnić pustkę i dać szczęście temu straszemu,
bo bardzo za nią tęskni.
Odpowiadasz użytkownikowi gliwicka
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): alice17, 06 listopada 2011, 17:52
0
Co masz na myśli że nie ulżą w cierpieniu? Trzeba wziąć pod
uwagę że nie wszyscy kierowcy specjalnie zabijają zwierzaka,
czasami jest to po prostu wypadek.
Oczywiście, że nie celowo, ale są tacy, co, nawet nie
zatrzymają się żeby zobaczyć, co mu wpadło pod koła. Ustawa
o Ochronie Zwierząt wyraźnie to precyzuje, że kierowca ma
obowiązek udzielić pomocy takiemu zwierzęciu, a praktyka jest
niestety inna. Zaznaczam nie wszyscy są źli. Czasami jest to
przypadek. Co mam na mysli? Przede wszystkim udzielić pomocy i
sprawdzić, czy jeszcze żyje.
Odpowiadasz użytkownikowi gliwicka
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): alice17, 06 listopada 2011, 19:41
0
Rozumiem ale w jaki sposób udzielić pomocy takiemu zwierzakowi
który leży na środku ulicy? Ja szczerze mówiąc bałabym się
dotknąć takie zwierzę żeby nie pogorszyć sytuacji.
No właśnie przez to, że boimy się, to nic nie jesteśmy w
stanie zrobić. ja też, ale może bym próbowała go zabrać do
najbliższego weterynarza i jak nic by się nie dało zrobić, to
przynajmniej humanitarnie uśpić. Podobno szczególnie koty
konają w męczarniach, zanim umrą. Po zderzeniu często mają
skręcony kark i są w szoku. Potrafią jeszcze dokulać się na
trawnik albo jakieś miejsce, kładą się i tak umierają.
Straszne to jest. Jak nie pomoc takiemu biedakowi i nie skrocić
mu tego bólu? Ogromne są to rozterki.
Odpowiadasz użytkownikowi gliwicka
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): alice17, 06 listopada 2011, 20:24
0
Tak ale nie pisz i nie myśl już więcej o tym bo będzie Ci
jeszcze gorzej. Z czasem ból minie chociaż może teraz wydaje
Ci się że nie ale będzie lepiej
Dziękuję za słowa otuchy. Choć minęło już trochę dni, to
ciężko mi się z tym pogodzić. Straciłam prawdziwego
przyjaciela, a tego tak szybko nie da się zapomnieć. Mam
zdjęcia i zaglądam na nie od czasu, lecz to boli. Pozdrawiam
Wszystkich
To chyba jeszcze gorsze, bo nie wiesz na kogo masz być zła, czy
to, że kociaki nie żyją, czy na tego psa? Natura potrafi być
bezwzględna. Żal kociaków, bo na pewno zaczynały życie. Nie
zdążyły, bo straciły życie w tak brutalny sposób. Jak potem
nie mieć żalu do takiego psa?
Odpowiadasz użytkownikowi gliwicka
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): Czarnaaa, 06 listopada 2011, 21:37
0
Taaa, w dodatku to był mój pies :/ Nienawidzę go jak nie
wiem...
To na pewno jest jeden ze sposobów, aby ograniczyć zwierzyniec.
Jednak brakuje kogoś, kto cały czas miałczał albo szczekał.
Trudno jest się odzwyczaić od takiego Pupila. Poza tym dom bez
zwierzaków jest dużo uboższy w emocje, jakie dostarczają
zwierzęta. Dom tętni życiem i jest dobra atmosfera
Trochę tych zwierząt było. Pamiętam, że raz jedną papużkę
mój tata drzwiami przytrzasnął, oczywiście nie specjalnie.
Było mi bardzo przykro... ale z czasem minęło.
Gdyby wszystko było takie proste ... Heh w sumie posłużę się
plagiatem ,, czas leczy rany "
... !
Odpowiadasz użytkownikowi Aquartis
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): Miiriiam, 08 listopada 2011, 14:57
0
Dobra wybaczam
Za Lizą to i ja bym płakała
Jak stanie to jest większa ode mnie (ja jestem liliput) Od
Ciebie to nie sądzę Ale co
tam Jeszcze mnie nie użarła ani
razu, tylko skacze jak szalona.
Co prawda zdechły mi tylko dwa chomiki w życiu i pierwszy dzień po stracie no
wiadomo szkoda, bardzo skoda ale później jakoś nie
przywiązuje do tego uwagi . Idę na przód .
Każde zwierzątko zasługuje na naszą miłość. Nic nie jest
proste, a szczególnie strata zwierzaka. Czas leczy wszystko, to
prawda. Jeden potrzebuje parę dni, drugi parę tygodni, a
jeszcze inny parę miesięcy albo lat. To zależy od człowieka.
Tak potrafie.Gdy byłam młodsza cięzko to przezywałam i trudno
było sie z tym pogodzic ale z czasem i to przeminie.To zalezy od
osoby i jej więzi(stosunku emocjonalnego) z danym pupilem.
Fakt, ciężko jest sobie poradzić kiedy twój ukochany pupilek
odszedł.Potrafię sobie z tym poradzić, ponieważ miałam dużo
zwierząt i umarło mi już 3 (pies, chomik, wąż) Musisz
troszeczkę poczekać, Twoja tęsknota za pupilem zniknie na
pewno .Pozdrawiam I oby
przeszło
Fakt, ciężko jest sobie poradzić kiedy twój ukochany pupilek
odszedł.Potrafię sobie z tym poradzić, ponieważ miałam dużo
zwierząt i umarło mi już 3 (pies, chomik, wąż) Musisz
troszeczkę poczekać, Twoja tęsknota za pupilem zniknie na
pewno .Pozdrawiam I oby
przeszło
Każdego zwierzątka jest szkoda. Już jakoś jest lepiej, choć
za każdym razem, gdy idę w tym miejscu to mam jej obraz. Już
tak nie płaczę, ale coś w sercu drgnie. Teraz od już prawie 4
m-cy zagościła nowa kotka młodziutka i jest już z nami jej
dobrze. Starszy kot też tak jakby z nią się rozumie. Cieszę
się, że ta nowa sprawiła, że ból po stracie poprzedniej jest
mniejszy. Pozdrawiam.
Każdego zwierzątka jest szkoda. No ale trzeba żyć dalej . Ja
miałam królika do którego byłam bardzo przywiązana Ale musiałam poczekać a na pewno
zniknie ta tęsknota Ty też
musisz poczekać ;-/