Mając ponad 20 lat, nieoczekiwanie dowiedziałem się, że jestem adoptowany. Nie wiadomo nawet, kiedy dokładnie się urodziłem. Wyobraźcie sobie, że taka wiadomość pojawia się w Waszym życiu jutro, w kompletnie zaskakujących okolicznościach... Pytam z ciekawości, bo dla mnie nie jest to już problem - mam 40 lat :)
szok totalny po pierwsze, ogólna wściekłość i niechęć do
ludzi z pewnością, ale po ochłonięciu na pewno nie
odwróciłabym sie od rodziców którzy mnie wychowywali - oni
mnie chcieli, dawali mi co mogli, kochali mnie, rodziców
biologicznych nie chciałabym poznać - nie chcieli mnie,
potraktowali jakl śmiecia, nawet gdyby chcieli mnie poznac, ja
bym sie sprzeciwiła, teraz? po 20 latach przypominają sobie o
córce? która potraktowali jak rzecz? a teraz są jak
polimatkiteresy i chcą naprawic co złe i sprawić by wszystko
było cacy bo nagle zachciało im sie dzieci i uczucia
macierzyństwa? ha nigdy w
życiu!
chuck007 ma racje. ja dodam; jesli by ci przybrani rodzice
kochali i potrafili wychowac na dobrego czlowieka, a dziecko
adoptowane kochalo ich, to chyba ci wychowawcy zasluzyli na
ogromny szacunek. to cos wspanialego moc obce bo nie biologiczne
wlasne dziecko kochac i wychowac jak wlasne. uwazam, ze sa to po
prostu swieci ludzie.
Za późno,życie chyba mnie już niczym nie zaskoczy.
Gdyby dotarła do mnie informacja że zostałem adoptowany nie
szukałbym biologicznych rodziców bo niby po co,a gdyby oni mnie
odnaleźli kazałbym im wy........ć i tyle.napewno jakiś czas
czułbym się nieswojo i obco w domu w którym spędziłem
większość swojego życia,ale myślę że szczera rozmowa z
rodzicami (zastępczymi)rozwiałaby wszelkie wątpliwości.