Taka dygresja. Spotkełem się z ludźmi którzy uważają, że nie powiedzieć wszystkiego to jak skłamać, a inni uważają, że to po prostu prawda ale nie cała. A więc ?
ejj to nie jest klamstwo. znaczy chyba no rzeciez mowisz CZĘSC ale jesli cos z calosci chcesz zachowac
dla sibie to chyba nic nie szkodzi... czego oczy nie zobacza tego
sercu nie zal.
A załóżmy przychodzisz do domu o kilka godzin spóźniony/a
mama pyta gdzie byłeś/aś, a ty odpowiadasz, że w kinie ( przy
czym byłeś w kinie na chwile, a reszte czasu spędziłeś/aś u
znajomych na imprezie) więc ? co teraz sądzicie ? Jest to
niepowiedzenie wszystkiego
niepowiedzenie całej prawdy niektórzy nazywają po prostu
fałszem, no. mój tata. nie wiem jak to ująć... fałsz jest
równoznacznie zły jak kłamstwo według "norm moralnych".
chociaż wg. mnie jest jakby lżejsze. często tak robię