Coraz częściej można usłyszeć, że naprawdę młodzi ludzie odbierają sobie życie. W moim mieście w poniedziałek powiesił się chłopak (3 gimnazjum) - dzień przed testami. Z tego co wiem, zostawił kartkę "Pamiętnik to rzecz własna", więc nie chodziło o stres.
Jak myślicie, dlaczego tak młodzi ludzie są na tyle zdesperowani, że postanawiają ze sobą skończyć?
może sobie nie radzą? nie mają już nawet siły by siąść i
płakać? tu nie chodzi o jakieś użalanie się nad sobą..
przychodzi taki wiek, kiedy mnożą się problemy, a my nie
potrafimy sobie pomóc.. do tego dochodzi jeszcze presja
wywoływana przez otoczenie i brak ludzi, którym mogłoby
się... zwierzyć? porozmawiać o tym. rozmowa wbrew pozorom daje
cholernie dużo.
może brakuje im osoby, która by ich napędzała? która
dawałaby im siłę do tego, żeby wstać i iść dalej?
może mają dość tego cholernie dziwnego, niepoukładanego,
niesprawiedliwego świata, w którym wszyscy kłamią prosto w
twarz?
hm... jak ja bylem mlody to sie nie zabilem. i nie sadze zeby cos
bylo w stanie mnie do tego doprowadzic. to musi byc chyba jakis
problem z psyche. i to faktycznie taki wymagajacy porady
psychiatry. rozumiem doroslych ludzi czy chorychh, ale dzieci ?
16 lat ! a jest wielu duzo mlodszych. brak odpornosci na stres ?
niewlasciwe wychowanie ?
Bezsilność nad sobą i najłatwiejsze rozwiązanie. To jest
niezależne od wieku.
Ja mam za sobą dwie próby samobójcze, więc chyba nie powinnam
się wypowiadać..
Ten chłopak był znajomym mojej koleżanki, chodzili kiedyś do
tej samej szkoły. Mówiła mi, że zawsze był radosny, dobrze
się uczył itd... Nie mam pojęcia co takiego było w tym
pamiętniku że nie mógł sobie poradzić z tym, co ktoś o nim
wie.
Po pierwsze ogromna wrażliwość, po drugie słabość
psychiczna. Nikt nie zabija się od tak. Nie jestem psychologiem,
ale wydaje mi się, że czują, ze nic tu na ziemi nie ma sensu,
że bardziej to życie ciąży niż cieszy, że tam, po drugiej
stronie nie będa musieli się zmagać z tym, z czym tu nie
potrafią sobie poradzić...
Ale najgorsze jest to, że nikt nie wie i nikt nigdy się nie
dowie czy w ogóle jest coś po drugiej stronie, a jesli tak, to
czy opłaca się odchodzić stąd.
u mnie w okolicy 12-latek powiesil sie bo byl zazdrosny o
mlodszego brata
moze to wszystko przez wyscig szczorow? dlaczego najwiecej
samobojst ma miejsce w chinach? bo nie nadazaja za pedem zycia
ktory w chinach ma bardzo wysoka poprzeczke. slaba psychika i
tyle.
Dzieciństwo teraz jest o wiele trudniejsze... Nieodpowiednie
towarzystwo, złe oceny w szkole, sytuacja rodzinna, własne
prywatne problemy. Nie zawsze da się to udźwignąć, więc taka
osoba woli sie nie męczyć. .
A historia małego chłopaka (wielkiego fana telewizji) który
wyskoczył przez okno jak pamiętam z 2giego piętra, przeżył
upadek a później tłumaczył że myślał że poleci jak
batman no i gdzie tutaj problemy
rodzinne? w dzisiejszych czasach śmierć bardzo spowszechniała
i jest obecna wszędzie a wielu zaciera się granica pomiędzy
życiem realnym a światem gier, filmów i netu
ale nie wyskoczył z tego okna, z zamiarem zabicia się i
myślami samobójczymi pod kopułą... Miał mózg zryty przez
TV, dlatego skoczył, bo chciał latać a nie zginąć...
Było kiedyś w "Na dobre i na złe" że chłopak rzucił się na
babcię z nożem bo myślał że ma jeszcze kilka żyć, babcia
ledwo przeżyła. To tylko film ale takie sytuacje mogą zdarzać
się na prawdę...
Moim zdaniem?
1.z pobudek miłosnych, np. ty kogoś kochasz, jestes z tym
kimś, a ta osoba z tb zrywa, i co potem, w większości
przypadków depresja,
2.Nauka u nas w gimnazjum, kiedyś chłopak popełnił
samobójstwo, bo nauczycielka od chemii go usadziła.
3.Rodzina, brak funduszy, alkohol i patologia między innymi
psychiczna i fizyczna,
4.Środowisko, Koledzy, rówieśnicy, osoba jest zastraszana,
bita itp. również zaliczając do patologi
5.Ale wnikając w to wszystko, to praktycznie, wina jest w
rodzinie, w rówieśnikach...
też chciałam popełnić samobójstwo...,teraz wiem że to bylby
muj największy błąd.....życie jest piękne,należy z niego
korzystać.Do tych wszystkich którzy są w wieku dorastania:nie
róbcie tego,tak wiem że ludzie,rówieśnicy otaczający nas są
okrutni...ale to minie..dacie rade
"Ostatnio udało mnie się dokopać do interesujących
szczegółów 'edukacji' szatańskiej naszych nastolatków. Obraz
tego zjawiska jest wyjątkowo perfidny. System ten produkuje nowe
pokolenie, tzw. Y-generacja. Jest to dokładnie zaplanowana
generacja przez najlepszych ekspertów światowych, aby stworzyć
generację słabą psychicznie, zupełnie niezdyscyplinowaną,
przepełnioną konfliktami wewnętrznymi i nie przedstawiającą
żadnego oporu wobec władz.
Generacja ta charakteryzuje się także tym ,że uprawia ona
niczym nieskrępowany seks w najgorszych wydaniach oraz
wynaturzeniach a także pała niemal nienawiścią do płci
przeciwnej oraz do instytucji małżeństwa i planowania oraz
wychowywania potomstwa. W ten sposób Lucyper stara się zabić w
człowieku najbardziej podstawowe instynkty samozachowawcze,
czyniąc w ten sposób okaleczone moralnie i socjalnie
społeczeństwo, czyli Generację - Y.
Mechanizm jest raczej prosty i 'szkolenie' to bierze początek
już w w żłobku i szkole podstawowej. Pierwszą zasadą jest
odizolowanie dziecka od rodziców w celu ograniczenia ich
wpływu. Oczywiście system obniżania stopy życiowej także
pomaga w takim uniezależnieniu.
Drugim czynnikiem jest kategoryczny zakaz karcenia dzieci. Nagle
światowi eksperci zadecydowali, że karcenie jest nadzwyczaj
szkodliwe i powinno być karane sądownie odbierając tym samym
prawa rodziców do dzieci izolując je w ten sposób na stałe od
'szkodliwego' wpływu rodziców.Tymczasem ci sami 'eksperci'
stosują system ekstremalnego reżimu wychowawczego we...
wszystkich siłach zbrojnych! W wojsku karcenie i dyscyplina
nagle staje się przyjacielem władz a nie wrogiem.Załóżmy,
że nastolatek popełnił przestępstwo. Zabił swojego kolegę.
Czy zdajemy sobie sprawę z tego, jakie pierwsze pytanie zada mu
prawnik, aby młodego mordercę uchronić przed surowym wyrokiem?
Pierwszą rzeczą, o jaka prawnik go zapyta będzie: Czy miałeś
normalną rodzinę... biologicznego ojca oraz matkę? Jeżeli
wychowywała go samotna matka, taki człowiek ma olbrzymie szanse
na bardzo łagodny wyrok.Dlaczego? Ponieważ nasi specjaliści od
wychowania młodzieży doskonale wiedzą, co rzeczywiście jest
dla naszej młodzieży dobre a co nie. Także wiedzą, że
samotna matka jest zbyt zajęta pracą i codziennymi kłopotami,
aby sprostać wymogom wychowawczym, których poważną częścią
jest ojcowskie karcenie. Kiedy tego karcenia brak, chłopakowi
rosną rogi i wymyka się matce spod kontroli.Jest rzeczą
pewną, że władze doskonale zdają sobie z tego sprawę i
wychowywana prze nie Generacja - Y jest w ten sposób wychowywana
CELOWO! Czyli pierwszym elementem deprawacji młodzieży jest
przekonywanie jej o wyjątkowej wartości, o szkodliwości
karania, o przeświadczeniu, że cały świat kręci się wokół
nich oraz że ONI są tutaj najmądrzejsi i najważniejsi.
Nietykalność - szczególnie szkodliwy czynnik.
Mogą sobie pozwalać na wszystko. Tak więc w domu nie ma mowy o
skarcenie, i klapsie już nie wspomnę. W szkołach nauczyciele
są instruowani, aby nie tylko nie uderzyć pupila ale nawet nie
skarcić go słowem w ten sposób, aby dziecko poczuło się
urażone. Owszem - dziecko ma prawo ubliżyć nauczycielowi oraz
użyć najbardziej ohydnych słów w stosunku do niego (niej).
Niemniej nauczycielom nie wolno odpowiadać tym samym.W wypadku
przestępstw stosuje się najłagodniejsze kary, jakie możemy
sobie wyobrazić. Nazywa się to potoczne: klaps od sędziego. Za
poważny przypadek kradzieży, włamania, rozboju, gwałtu czy
innych poważnych przestępstw.
Orientacja seksualna
Już w wieku szkoły podstawowej uczy się dzieci o akceptacji
zboczeń oraz niekonwencjonalnych 'małżeństw' (homoseksualnych
czy lesbijskich) a nawet w niektórych drastycznych przypadkach
zabrania się używania słów 'ojciec' czy 'matka'! Rzekomo po
to aby nie urazić tych, którzy nie mają kontaktów z
biologicznymi rodzicami.Najciekawsze jest podejście do płci
żeńskiej: Dziewczynkom w szkołach serwuje się slogany typu
Girl Power (Siła Dziewcząt) i reklamuje się agresywnie
równość kobiet i mężczyzn. Tak to wygląda teoretycznie, w
praktyce kobiety są najczęściej równiejsze czyli posiadają
więcej praw niż mężczyźni. Takie podejście jest bardzo
skuteczną bronią zabijającą Bożą instytucję małżeństwa.
Większość w ten sposób wychowanych nastolatków płci
żeńskiej uważa swoich męskich rówieśników za okaleczonych
mentalnie penisów oraz traktuje ich w taki właśnie sposób.
Nastolatki podejmują współżycie płciowe już w szkołach
podstawowych a szkoły te zaopatrują młodzież w środki
antykoncepcyjne, głównie kondomy. Niestety, co ..."człowiek
sieje, to i żąć będzie" Tak więc robią się potężne
dramaty w życiu nastolatków które nie zgadzają się z takim
modelem społecznym, jakie serwują im media i szkoła, pragnąc
więcej szacunku, miłości i szczęścia. Owe dramaty często
kończą się samobójstwami. Plaga, której rozmiary są
zatrważająco wysokie i nigdy przedtem nie spotykane. Wszystko
wolno w szkole i nauczyciel nie ma prawa wywierania żadnej
presji na młodzież. Seks jest oficjalnie na terenach szkół
zabroniony ale szkoły sprzedają czy też zaopatrują młodzież
bezpłatnie w kondomy.
Co jest w stanie powstrzymać podnieconych łatwo dostępną
pornografią, niedojrzałych mentalnie nastolatków?
NIC! Absolutnie nic! Ale to nie wszystko! W szkołach jest
rozpowszechniany pogląd, że seks to cnotliwa forma rekreacji,
nie powinna być niczym hamowana, a wierność partnerów
seksualnych jest nie przyjęcia w dzisiejszym świecie - to stary
relikt.Tak więc przy pomocy dostępnych masowo narkotyków oraz
alkoholu, rzeczy obniżających zdrowy rozsądek, nasze
nastolatki 'eksperymentują' w sferze seksu bez jakichkolwiek
hamulców, zabijając w sobie wszelkie instynkty samozachowawcze.
Oczywiście w wielu przypadkach naturalne pragnienia posiadania
ukochanego partnera czy partnerki są nadal żywe i wielu
nastolatków nie mogąc się z narzucanym stylem życia
pogodzić, kończą swoje młode życie samobójstwem, które
jest wielką plagą w dzisiejszych czasach. Młodzi ludzie
Generacji Y unikają poważniejszych związków, stałych
partnerów, o małżeństwie już trudno nawet wspomnieć.
Dalszym odstraszaczem od małżeństwa jest łatwość otrzymania
rozwodu oraz postawy sądów, które ogólnie karzą mężczyzn w
ten sposób, że małżonka opuszczająca męża, posiadająca
jego potomstwo otrzymuje nawet 95% wspólnych majętności
zostawiając byłego męża bez środków do życia z wielkimi
sumami do płacenia za wspólnie zrodzone dzieci, do których
często ojciec nie ma dostępu. Wielu młodych mężów odebrało
sobie życie (i nadal dzieją się takie rzeczy) z takich
powodów, zabijając siebie, dzieci a nawet żonę. Takie
tragedie rodzinne są częstym zjawiskiem w krajach zachodnich.
Tak więc mężczyźni niechętnie wiążą się w związki,
które mogą im złamać całkowicie życie. Tak wychowane
społeczeństwo żyje osobno patrząc podejrzliwie na siebie i
nie próbuje nawet szukać życiowego partnera. Będzie to
niezwykle smutny obraz, kiedy owa Generacja Y dorośnie do wieku
60 lat. Bezdzietna, samolubna grupa starych, nieufnych ludzi,
którym w życiu zupełnie się nie powiodło.
Słaba psychika głównie. Ogrom nastolatków stosunkowo błahe
problemy czyni w swojej głowie problemami nie do rozwiązania
:/
Mało kto w tym świecie potrafi się po prostu podnieść,
otrzepać i iść dalej, zamiast gnić w miejscu twierdząc, że
skoro życie nie jest idealne, to nie ma sensu...
duży wpływ ma środowisko. Sam fakt, że kiedyś nie było aż
tylu takich przypadków, które teraz wręcz się mnożą mówi
sam za siebie. Myślę, że dorośli/rodzice w większości
przypadków nie zdają sobie sprawy z tego o ile trudniej
dzieciaki mają w dzisiejszej rzeczywistości niż tej dawnej.
Dzieciaki są pod presją: nauki (kto jest lepszy, kto dostanie
się do lepszej uczelni), towarzyską (kto bardziej jest lubiany,
kto się fajniej ubiera, kto ma super gadżety, więcej kasy,
jest śmieszniejszy...), miłosną (dlaczego ten kogo kocham nie
darzy mnie uczuciem).... itd. W większości przypadków rodzice
nie widzą problemów, wydają się być błache i nieważne.
Dziecko ucieka do innych osób, które mogą mu pomóc w radzeniu
sobie z problemem, ale jeśli takich nie znajdzie problemy się
gromadzą i kłębią w środku. Jeśli ktoś inny w miarę
wcześnie to odkryje jest w stanie mu pomóc, wytłumaczyć
wszystko na nowo, a jeśli nie, taka osoba nie widzi sensu
trwania na dnie i jedynym sensownym rozwiązaniem okazuje się
samobójstwo. Niestety dopiero gdy do tego dochodzi najbliżsi
zaczynają zdawać sobie sprawę, że do tej pory mogli pomóc,
mogli coś zrobić ale nie chcieli widzieć problemu.
Coraz więcej problemów, które je przerastają. rodzice,
którzy sa zalatani za karierą, ewentualnie gonią za groszem,
żeby powiązać koniec z końcem nie mają dla nich czasu.
Często bywa też tak, że za dużo od nich wymagaja i wysoko
stawiają poprzeczkę, a dzieci boją się/ nie chcą ich
zawieść i gdy coś pójdzie nie tak- nie radzą sobie. Brak
akceptacji wśród rówieśników, wytykanie, ubliżanie.
Powodów może być mnóstwo, a wszystkie mają jedną cechę
wspólną- osłabiają psychikę.
Fakt dużo jest takich sytuacji, ale wielu ludzi niekiedy to
wykorzystuje przeciwko innym. Wkurza mnie taka akcja gdy ktoś
szantażuje samobójstwem... To jest chore
Jestem osobą która takie wiadomości bierze na serio a niekiedy
zdarza się usłyszeć że ktoś mówiąc tak miał z tego
polew
Hm.....
Ja mam za sobą dwie próby których nie żałuje.
Jestem chora na depresje i mam podejrzenia schizofreni nie miłe.
Wszystko wydaje się okropne .
Jeżeli ktoś chce pogadać to możemy
Jeśli chodzi o przykład z opisu pytania, to należałoby chyba
spytać, co takiego było w tym pamiętniku. Chłopak mógł
przelać na kartki wszystkie swoje sekrety, o których nie
chciał nikomu mówić. Sekrety, marzenia, plany, podejrzenia i
teorie. Słowem, swoją ideologię życiową (tak, nastolatek
też może ją mieć..). A tu nagle cały zapis jego przemyśleń
trafia w cudze ręce, na dodatek pewnie w zupełnie
nieodpowiednie. Dla niektórych świadomość, że ktoś poznał
ich tajemnice, to trochę za dużo. Setki myśli lęgnie się w
głowie: Co zrobi? Komu powie? Jak inni zareagują? Jak on to
wykorzysta przeciw mnie? Dla niektórych to wystarcza, by
myśleć o śmierci i odcięciu się od problemu.
Nie mogę powiedzieć, że taki powód samobójstwa jest
wystarczający lub nie. Każdy ma inną osobowość i to, co dla
jednego jest bardzo ważne, dla drugiego nie ma większego
znaczenia.
Parę lat temu zacząłem prowadzić coś w rodzaju dziennika.
Zapisałem kilka kartek niezbyt istotnymi informacjami. Zeszyt
wylądował w piecu, gdy któregoś dnia znalazłem go w innym
miejscu niż zostawiłem. Już nawet nie pytałem, kto go
przeglądał, wolałem nie wiedzieć. Cóż, zraziło mnie to do
podobnych pomysłów, ale też zbytnio się tym nie przejąłem.
Wszystko zależy od tego, jak bardzo coś jest dla kogoś ważne.
są ludzie, ktorzy nie radą sobie z życiem, wydaje im się,że
samobójstwo to jedyne wyjście. Czasami posiadają poważne
problemy, ale boją się o nich porozmawiać z różnych
przyczyn...
przyczyn jest wiele..
Odpowiadasz użytkownikowi malinowa
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Dodaj odpowiedź
Zaloguj się, aby móc odpowiedzieć na pytanie i cieszyć się pełną funkcjonalnością serwisu. Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się.