A co do pytania, to jakieś jest dziwne... A co mogę o takim
czymś myśleć? Taki człowiek nie zadaje tylko ran fizycznych-
te się zagoją po paru tygodniach, ale zostają te dużo gorsze
i praktycznie nieuleczalne- rany psychiczne i emocjonalne. Dzieci
wychowujące się w takiej rodzinie najczęściej w ogóle sobie
z soba nie radza, mają problemy z normalnymi relacjami z ludźmi
z poczuciem własnej wartości... Ale najgorsze jest to,ze
wybierają podobny model życia i trudno ich za to winić- tylko
taki znają, tylko w takim się wychowali. No więc co można
myśleć o takiej osobie, która niszczy swoją całą rodzine na
zawsze? Chyba jasne...
jak jest dziecko wyjatkowo psotne czy robi naprawde cos zlego to
mozna mu klapa na tylek wlepic. ale nalezy dzieciom z gory
tlumaczyc jak sie ma zachowac wtedy nie potrzebne beda zadne
kary. ja nigdy nie uderzylem zadnego dziecka. ani swojego ani
obcego. i jakos nie moge sobie wyobrazic rodzicow, ktorzy bija
dzieci. przeciez one sa na swiecie po to by je kochac. a jesli
sie kogos kocha to sie go nie bije.
powinni takich zboji zamykac w zakladach wychowawczych i tam ich
nauczac wychowywac dzieci.
bardziej mnie wkur.wia poje.bany brat, któremu sie wydaje, że
może wszystko, bo jest starszy i silniejszy... I co z tego?! ja
jestem wyższy i jak mu to powiem to coś sie dzieje w psychice i
dostaje wścieklizny I TO SIE
NAZYWA BRAT W du.pie to ja mam takie
rodzeństwo kur.wa .
i sie człowiek musiał zdenerwować pod koniec dnia...
najczęściej są to osoby z zaburzeniami psychicznymi które
same nie miały łatwo w dzieciństwie w domu.. Chcą pokazać
swoją władzę w dorosłym życiu ale źle ujęta jest w ich
oczach ta "władza".. Wg mnie takie coś powinno się gdzieś
zgłaszać, takie osoby leczyć a jak nie leczyć to zamykać w
jakichś ośrodkach..
Muszę się z czegoś zwierzyć... Trudno mi o tym pisać...
Mówić tym bardziej... Mój tato coraz częściej praktycznie
bez powodu mnie bije... Np wczoraj rano mój kot nasikał obok
kuwety i ja miałam to posprzątać, a że jest tam na razie
goła posadzka, z wysypanego żwirku zrobiło się błoto i to
nie spodobało się mojemu ojcu. Dostałam lanie, kolejny z
resztą raz... Troche to olewałam ale wczoraj... wczoraj
dostałam po twarzy, z liścia... W sumie to nie bardzo bolało
fizycznie, ale psychicznie... Masakra, do szkoły poszłam
zapłakana, czerwone oczy itp. A jak się mnie wszyscy pytali co
się stało to ja w jeszcze większy płacz... Powiedziałam
tylko dwóm koleżankom...
Powiedzcie mi, co mam zrobić?
Straszyłam ojca kiedyś policją, że jak ja nie pójdę to na
pewno moje koleżanki pójdą. Wtedy było jeszcze gorzej, nie
mogłam się spotykać z koleżankami po lekcjach, tylko w
szkole....
help..
Sama też miałam takie doświadczenia,ale to już sie
skonczyło.A co twoja mama na to
Poradziłabym ci iść do specjalisty mam na myśli
psychologa.Powiedz mu o wszystkim i poproś go o wsparcie,powiedz
mu że boisz sie swojego taty....Prosze o kontakt ze mnąjeśli
on znów cie uderzy.Sama też mam zamiar iść na psychologa
więc sie tym interesuje.Postaram ci sie pomóc...
Nie to że się go boję, mój tato jest nawet spoko, tylko
czasami mu odwala, że musi sie powyżywać itp. .. np od
czwartku nic nie było, kij ze sie do niego nie odzywam
praktycznie...